Kamil (Iwan)
Rozdział 1
Gdzie ty jesteś?
Kiedy w końcu rozbudziłem się z tego letargu po
uderzeniu, okazało się, że Sylwia zdążyła już wybiec z klatki. Wyszedłem na
zewnątrz, ale nigdzie jej nie było, zniknęła za którymś z zakrętów. W przypadku
gonitwy za Majką wybrałem lewą stronę, więc i teraz kierowałem się w lewo.
Minęło piętnaście minut szybkiego marszu, a jej nie widziałem. Skierowałem się
więc do mieszkania. Na schodach leżał telefon mojej żony, był w rozsypce.
Włożyłem więc baterię i zmontowałem resztę w całość – jest, okazało się, że
działa. Skorzystałem więc z prawa jakie moja żona sama chciała ustanowić,
brzmiało, że w małżeństwie wszystko jest wspólne więc sprawdziłem połączenia i
wiadomości.
– Nie znaleźliśmy jej – wyjaśnił Patryk
przepraszającym tonem za raz gdy stanąłem w progu.
– O, Kamil, co się stało? – odpowiedziała, choć po
minie było widać, że wie, o co chodzi.
– Coś ty jej nagadała? – zapytałem, chwytając ją za
ramię i potrząsając.
– Nie szarp mi dziewczyny, stary! – krzyknął Patryk.
– Wiesz, co ta twoja dziewczyna zrobiła?
Zmasakrowała życie mi i mojej żonie, moim synom, bo Sylwii nagadała głupot, nic
nie wiedząc – powiedziałem. – Tak, byłem z Amandą całą noc, ale nawet jej nie
tknąłem w tym sensie, w jakim ty to widzisz. Wiesz, mała, noc z osobą odmiennej
płci nie oznacza szpagatów w łóżku. Być może u ciebie tak jest, u mnie nie
zawsze – zwróciłem się do Majki.
– Powiedziałaś Sylwii o Amandzie? – zapytał Patryk
Majkę, a ta pokiwała twierdząco głową. – Jasna cholera, mówiłem, byś poczekała
na wyjaśnienia…
– Teraz tego nie cofnę. Co z nią? Znalazłeś ją? –
zapytała Majka.
– Szukałem jej, ale nie wiem, gdzie może być –
odpowiedziałem i oparłem się o ścianę z rezygnacją.
– Pomożemy ci jej szukać dalej tylko powiedz gdzie,
bo park przeszliśmy cały w z dłuż i w szerz – zadeklarował Patryk.
– Jasne i przepraszam, myślałam, że ty i Amanda… Ona
lubi rozbijać związki – powiedziała Majka. – Rozdzielmy się, ja i Patryk
pojedziemy do wszystkich znajomych po kolei, a ty do waszego wspólnego domu –
zarządziła Majka. – I koniecznie pogadaj z Amandą, może ją widziała. Ja ,na
przykład bym, zrobiła jej awanturę na całego za taki numer jak noc z moim
chłopakiem. Wiem, twoja żona to nie ja, ale sprawdź to też – dodała i zaczęła
zakładać kurtkę dżinsową.
– U Amandy nawet jak była to jej nie zastała, Amanda
była tutaj, przyniosła twój zegarek – powiedział Aleks, wychylając się ze
swojego pokoju.
Szczerze, nie wiem, co czułem, gdy jechałem do domu.
Martwiłem się o matkę moich dzieci – to pewne, ale czułem coś dziwnego.
Martwiłem się inaczej niż o kumpelę, czy koleżankę, nawet o moje byłe martwiłem
się inaczej, z wyjątkiem… Cóż, tamtą kobietę kochałem. Czy to możliwe, by
kochać dwa razy. Wtedy to nie było ważne, wtedy chciałem ją po prostu odnaleźć,
przytulić i uspokoić. Spotkałem ją przed klatką schodową, jak otwierała drzwi.
Podbiegłem i zatrzymałem za ramię.
– Nie spałem z Amandą! – wykrzyknąłem jej prosto w
twarz. – Nic mnie z nią nie łączy, jest dla mnie jak siostra! – dodałem. –
Proszę, uwierz – powiedziałem już ciszej, niemalże szeptem, a przy tym
patrzyłem intensywnie w jej oczy.
– Kamil, ja mam dość! Ile jeszcze co? Ta mała co
wybiegła, teraz jakaś Amelia…
– Amanda – poprawiłem ją.
– W dupie mam to jak ona ma na imię! – warczała
dalej na mnie stojąc przed tą klatką. – Pytam ile jeszcze, ty draniu? Ile
jeszcze ich masz, co? – mówiła przez łzy i napieprzała mnie pięściami w klatkę
piersiową ile tylko miała sił. Po chwili wyła jak małe dziecko, a ja
przyciągnąłem ją do siebie i otuliłem ramieniem.
– Dominika to była pomyłka, podobnie jak kiedyś
Sabina, a Amanda jest jak siostra. Polubiłabyś ją gdybyś ją poznała. Możesz ją
poznać jak chcesz… ona ci wyjaśni, jej uwierzysz. Tylko proszę, błagam, nie
zostawiaj mnie samego – wyszeptałem przez łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz