Kamil (Iwan)
Rozdział 5 (fragment)
Zatrzymaj się mała!
Wątpię czy ktoś inny postąpiłby inaczej, będąc na
moim miejscu. Usłyszałem tylko trzask i ten charakterystyczny brzdęk tłuczonego
szkła. Wychyliłem się z kuchni i ujrzałem, że szyba, która znajdowała się w
drzwiach pokoju Patryka, zderzyła się z podłogą. Zaraz potem trzasnęły kolejne
drzwi, tym razem wejściowe. Patryk stał, jak wmurowany w progu swojego pokoju.
Drzwi odbiły się od futryny, upuściły szybę i na powrót otworzyły.
Wiedziałem, że wybiegła Majka, słyszałem jak coś do
niego krzyczy, wybiegając. Nie przejmowałem się w tej sytuacji nim. Kumpel jest
kumpel, czasem ma trudny charakter, ale ostatecznie sam się pozbiera. Ważne w
tej chwili było dla mnie, co moją koleżankę popchnęło do tego, by wybiec na
takie zimno bez kurtki, czy choćby bluzy. Pośpiesznie wsunąłem buty, chwyciłem
za swoją kurtkę i gdy byłem gotów do wyjścia rzuciłem Patrykowi:
– To ja ją dogonię
– Zostań, ja to zrobię – powiedział opanowanym
tonem. Mimo że słyszałem, udałem, że jest inaczej.
Na klatce założyłem kurtkę i wybiegłem. Miałem tylko
dwie możliwości: lewo, albo prawo? Wybrałem lewo, a to tylko i wyłącznie
dlatego, że sam zazwyczaj biegłem w lewo, gdy uciekałem z domu. Zaraz potem,
gdy ruszyłem zaśmieconym podwórkiem, zdałem sobie sprawę, że pierwszy raz
wybiegałem w takiej samej furii jak i ona, kolejne były bezczelnie opanowanym
incydentem – tak mawiał mój ojciec około dekadę temu. Jebany frajer. W pewnym sensie rozumiałem
Majkę i jej stosunek do rodzica. Jak można kochać kogoś kto zawsze zbywa cię
pieniędzmi, a jak przestajesz spełniać jego oczekiwania i zawodzisz oraz, co
gorsza, mówisz w końcu, co myślisz, to trzeba cię usunąć. Wszystko jedno czy
wywalić, czy zamknąć – to po prostu jedno i to samo, to znaczy usunąć. Wszystko
zazwyczaj dzieje się z takiego powodu, że tacy jak mój czy też jej ojciec wolą
prawdy nie słyszeć i nie dopuszczać do siebie myśli innych, no bo po co, jak
oni mają swoje myśli, a wszyscy w około mają być podporządkowani, siedzieć
cichutko i nie przeszkadzać, nie przynosić wstydu i nie mieć własnego zdania.
Biegłem jak najszybciej się
dało, wiedziałem, że ona w takim stanie nie powinna być sama. Martwiłem się o
nią nie mniej niż martwiłbym się w takiej sytuacji o swoją żonę. Jednak Sylwię
w takiej sytuacji po odnalezieniu potraktowałbym inaczej niż miałem zamiar
potraktować Maję i to zaczęło do mnie z wielkim hukiem docierać. Wyszedłem z
zawirowań garażowych i znalazłem się w pobliskim parku. W końcu zobaczyłem
małą, białą kropkę, która ciągle się oddalała, ale jakby coraz to wolniej.
Pomyślałem, że pewnie się zmęczyła i teraz idzie.To co na tym blogu do tej pory wrzucone, jest tylko fragmentami powieści Przepustka dla szczęścia, którą pisze kilkunastu autorów.
Część 3 pt Trzy szanse dla miłości do pobrania tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz