środa, 6 marca 2013

Część 2 - Rozdział 3

Majka (Amelka)
Rozdział 3
To jest twój genialny plan?
Stałam przed drzwiami mieszkania Dominiki. Duże drzwi w kolorze mahoniowym, z małymi, zdobionymi kwiatowym motywem szybami i potężną klamką w kolorze starego złota. Pierwszy raz im się tak naprawdę przyjrzałam, bo w sumie pierwszy raz tak długo przed nimi stałam. Zadzwoniłam po raz trzeci i próbowałam zajrzeć przez szybę, jednak nic nie dało się przez nią zobaczyć. To było niepodobne do Dominiki, zawsze, jak byłyśmy umówione, to ja byłam spóźniona, a ona praktycznie czekała na mnie w drzwiach. Teraz stałam na schodach i czekałam. Zaczęłam się zastanawiać czy o mnie nie zapomniała. Zadzwoniłam po raz kolejny, długo trzymając palec na dzwonku. Poczekałam chwilę i złapałam za telefon, który musiałam odnaleźć w mojej torebce w kolorze starego różu. Zadzwoniłam do Domki. Długo nie odbierała. Kiedy miałam zamiar się rozłączyć i wrócić do domu, usłyszałam jej trochę spanikowany głos:
– Majuś, ja cię tak strasznie przepraszam… Jestem w szkole, opowiem ci, jak się spotkamy. Będę w domu za jakieś pół godziny. Zapasowe klucze są wrzucone do brązowego wazonu. Wejdź i rozgość się, ja niedługo będę, przepraszam…

Sygnał się urwał. Zdałam sobie sprawę z tego, że jest środa. Na uczelni nie pojawiałam się już strasznie długo i przez to zapomniałam też, że Dominika musi chodzić do szkoły. Zrobiłam, jak mówiła, wyjęłam klucze z dużego, brązowego wazonu, przypominającego dzban. Weszłam do kuchni, dobrze wiedziałam gdzie leżą rzeczy, które mnie interesowały. To był mój czas na kawę, zrobiłam więc sobie latte macchiato i usiadłam na kanapie w pokoju. Wyjęłam książkę, trzeci tom W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta i zostałam przez nią pochłonięta. Skoncentrowałam całą uwagę na książce, więc czas przestał mieć znaczenie. Z pasjonującej lektury wyrwała mnie Dominika, która stała teraz przede mną. Miała na sobie szare, dopasowane rurki i czerwoną, zapinaną bluzę z dużą literą A po prawej stronie. Przez ramię miała przełożoną czarną, prostokątną torbę. Patrzyła na mnie przepraszająco, ale nie odzywała się.
– Wyglądasz tak jakoś inaczej – powiedziałam, przyglądając się uważnie przyjaciółce.
– Weź, nic nie mów... Wiem, że wyglądam tragicznie – powiedziała, zrzucając torbę na podłogę i opadając na kanapę obok mnie.
– Nie przesadzaj. Po prostu wyglądasz jakoś tak... Młodziej – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. – Pierwszy raz widzę cię z grzywką upiętą do góry. – Zaczęłam się jej dokładnie przyglądać, a ona się roześmiała. – Powiedziałaś, że wszystko mi wytłumaczysz, jak wrócisz, więc co się stało? – powiedziałam, a jej dobry humor jakby prysnął.
Westchnęła znacząco i zaczęła mówić:
– Głupia sprawa. Kamil ma zobowiązania. – Urwała, a ja popatrzyłam na nią badawczo, niby teraz wszystko wydało się jasne, ale liczyłam na to, że skończy.
– Zobowiązania? Jakie? – zapytałam trochę zmartwiona.
– Michasia lat dwa i Mateuszka lat cztery, Sylwię lat dwadzieścia dwa– powiedziała smutno i popatrzyła na mnie zmartwionymi oczami. – Ja spodziewałam się, że coś kręci, ale nie wiedziałam, że jest aż tak źle... – dodała łamiącym się głosem.
– Bardzo się wściekałaś gdy się już dowiedziałaś? – zapytałam, chociaż nie byłam pewna czy powinnam zadawać to pytanie.
– Wiesz, on robi awantury o to, że nie chodzę regularnie do szkoły, albo o to, że dałam tobie numer Patryka kradnąc go z jego komórki – powiedziała, a jej głos wskazywał nie tylko na to, że jest jej smutno, była zła. – Wczoraj był wściekły, darł się na mnie. Powiedział, że jestem za głupia i za młoda na związek z nim, ale że jeśli chcę to on da mi szansę, a ja... Ja nawet nie umiałam go opieprzyć. – Wzięła głęboki oddech i przewróciła oczami, widziałam po niej, że ta awantura wytrąciła ją z równowagi. – Na dodatek wróciłam od niego i ojciec powiedział, że dzwoniła moja wychowawczyni, i że jak nie zdam, to wyrzuci mnie z domu, bo wtedy będę nadawała się tylko do pracy na ulicy. Później powiedział jeszcze, że i tak ubieram się jak dziwka, więc może powinnam zrezygnować ze szkoły i biec na ulicę już teraz. – Te słowa mnie zdenerwowały, ona też mówiła to zdanie przepełniona wściekłością, a złość wzbierała w niej z każdym zdaniem. – Wtedy wtrącił się Tomek. Krzyczał, żeby tak do mnie nie mówił, bo nie ma prawa mnie obrażać. Wyleciał do niego z łapami, powiedział, że jest zbyt smarkaty i zbyt głupi. Żeby zamknęła mordę, poszedł do siebie i się nie wtrącał. On go prawie uderzył, więc złapałam go za rękę i powiedziałam, żeby dał mu spokój, bo to na mnie jest wkurzony nie na niego. Ścisnął mój nadgarstek i zaczął mną potrząsać, krzyczał do mnie jakieś wyzwiska, ale wiedziałam, że mnie nie uderzy, bo jestem kobietą, Tomka byłoby mu łatwiej. To mój ojciec, ale jak ja go straszliwie nienawidzę – ostatnie zdanie prawie wykrzyczała.
– Spokojnie. To, że teraz się wściekasz nic ci nie da. Po co masz się tyle razy denerwować przez takiego idiotę jak twój ojciec i kolejnego idiotę jak Kamil. – Uśmiechnęłam się do niej i złapałam ją za dłoń. Widziałam jak rozjuszyło ją opowiadanie mi sceny z poprzedniego wieczora. Przez tę złość głos uwiązł jej w gardle i widziałam, jak próbuje się uspokoić.
Kiedy emocje opadły powiedziała jeszcze:
– On jest taki nienormalny. Dzisiaj rano specjalnie szedł do pracy na późniejszą godzinę. Wparował do mnie do pokoju około siódmej. Siłą wyciągnął mnie z łóżka, kazał się spakować do szkoły, ubrać i ogarnąć. Miałam pół godziny na wszystko. Dlatego tak wyglądam, bo na nic nie miałam czasu. Jak zeszłam na dół ubrana w spódniczkę, tę twoją granatową z kokardą, to powiedział, że nie będę chodzić ubrana do szkoły jak dziwka. Kazał mi się przebrać. Zawiózł mnie pod samą szkołę i powiedział, że od dzisiaj codziennie będzie to tak wyglądać. Chce mieć mój plan na lodówce. Będzie dzwonił do mojej wychy czy przypadkiem nie uciekłam z jakiejś lekcji. Powiedział jeszcze, że jak się zerwę z jakiejkolwiek lekcji, to przestanie się ze mną bawić w kotka i myszkę, że wtedy będę miała prawdziwe powody, żeby go znienawidzić. Nawet nie chcę myśleć, co to znaczy.
Emocje opadły, Dominika się uspokoiła, ale była tak strasznie smutna, że aż mi było przykro. Nawet nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć, żeby jakoś ją pocieszyć. Powiedziałam, więc po chwili ciszy:
– No, za ciekawie nie jest, ale może chodzenie do szkoły wyjdzie ci na dobre. Twoja mama niedługo wróci z wyjazdu i wszystko powróci do normy. – Uśmiechnęłam się do niej w mało przekonujący sposób, a ona uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
– Najgorsze jest to, że nie mogę o tym powiedzieć Kamilowi – powiedziała nagle, kiedy przestała mnie przytulać.
– Dlaczego? Zdecydowałaś się w nim zerwać? Czy dałaś czas na odejście od żony?
– Nie, no jest wszystko ok, ale jak on by się dowiedział, że mam takie problemy ze szkołą, to zapewne też by się wściekał i przeżywałabym kolejną awanturę z tego tytułu, a tego wolałabym uniknąć. Nie mam też pewności czy on tak w mgnieniu oka odejdzie od tej żony.
– No, tego nie wzięłam pod uwagę. Może chodźmy do ciebie? – zaproponowałam żeby zmienić jakoś temat i odsunąć jej myśli od nieprzyjemnego tematu szkoły. Pokiwała głową, zabrała moją szklankę po kawie i zaniosła ją do kuchni, a później poszłyśmy do niej.
Pokój Dominiki był całkiem normalny. Dwie ściany miała pokryte turkusowo-popielatą tapetą w szerokie, pionowe paski, a dwie pozostałe pomalowane jedna farbą turkusową, a druga popielatą. W oknach miała lekkie, satynowe, szare zasłony. Dwa czarne fotele wypełnione kuleczkami, stojące przy małym, drewnianym stoliczku. Wersalka, na której leżał szary koc w czarne koła. Dominika uwielbiała drobiazgi, dlatego w wielu miejscach leżały świeczki, aniołki albo małe, pluszowe misie. Pośrodku ściany, pomalowanej na szaro, stało ciemne biurko, na którym był lekki bałagan. Pokój był zadbany, na pewno dużo czystszy niż mój. Zauważyłam, że na ścianie, nad biurkiem wisi tablica korkowa, której wcześniej tam nie było.
– Po co ci to? – Wskazałam palcem na ową tablicę.
– Wiesz, że jestem sentymentalna. Chcę na niej powiesić zdjęcia, więc matka mi kupiła przed wyjazdem do Niemiec.
– Jakie zdjęcia chcesz powiesić? – zapytałam, ciekawa na jak wielu zdjęciach zobaczę siebie.
– Leżą na stoliku. Chcesz, to obejrzyj.
Dominika uśmiechnęła się, wskazując mi palcem stolik, a później rzuciła szkolną torbę koło łóżka i usiadła na fotelu. W tym czasie ja usiadłam na drugim i wzięłam zdjęcia do ręki. Przeglądałam sporą kolekcję, były tam stare fotografie rodziców Domki, jej starszy brat w koszuli i spodniach na szelki trzymający za rękę małą dziewczynkę, to była Dominika mogła mieć na tym zdjęciu dwa albo trzy latka. Na kolejnych była mała Dominika na plaży, dwie małe dziewczynki, bawiące się w ogrodzie. Znalazłam też zdjęcie Kamila z łobuzerskim uśmiechem i w końcu zdjęcie, na którym byłam ja, Amanda i Domi. Uśmiechnęłam się i pokazałam je Dominice, kiedy próbowała je dojrzeć. Później były zdjęcia z jakiś wyjazdów, pojawiałam się na kilku. Zaczęłam się strasznie śmiać, kiedy znalazłam zdjęcie Domki, przebranej za myszkę Miki, to było chyba zdjęcie z przedszkola. Następne zdjęcie było moim ulubionym, z naszego pierwszego, wspólnego wypadu na zakupy, kiedy spędziłyśmy w galerii handlowej cały dzień. Na zdjęciu byłam ja i ona, ubrane w jaskraworóżowe, skąpe sukieneczki, byłyśmy do siebie przywiązane długim, pierzastym, białym szalem i obie miałyśmy na głowach śmieszne, słomkowe kapelusze. Na następnym zdjęciu byłam ja, a na jeszcze kolejnym byłam ja, Domi i dwóch chłopaków. Fotka zrobiona było na obozie, na którym poznałam Dominikę.
– O rany! Przecież to zdjęcie z Sycylii! – wykrzyknęłam, pokazując jej zdjęcie, które przedstawiało nas na plaży. Obie byłyśmy trzymane na rękach przez dwóch chłopaków, którzy byli identyczni.
– Tak, uwielbiam to zdjęcie. Pamiętasz Krystiana i Zbyszka? – uśmiechała się, mówiąc i wskazała palcem na dwóch chłopaków na zdjęciach.
– Jak mogłabym nie pamiętać boskiego Zbysia i uroczego Krisa. – Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na nią ciepło. – Znamy się już dwa lata – dodałam po chwili, a Dominika zamyśliła się, więc podejrzewałam, że liczy.
– W sumie to niecałe półtora, ale to już spory kawałek czasu. – Uśmiechnęła się do mnie ciepło, a później pośpiesznie dodała: – Ale wtedy była jazda na tym obozie, pamiętasz?
– Jak mogłabym nie pamiętać! – powiedziałam z ogromnym wybuchem radości. – wpadłaś w oko boskiemu Zbysiowi, a ja kręciłam z uroczym Krisem. No i ta pamiętna impreza na plaży – powiedziałam, uśmiechając się łobuzersko.
– Fajnie było. Wymykanie się przez okno, dużo alkoholu, ognisko na plaży, głośna, włoska muzyka, taniec do rana i ciepła, morska woda – wymieniała Domka entuzjastycznie.
– Namiętne pocałunki w świetle księżyca. – Zaczęłam się śmiać, a razem ze mną i ona.
– Ja rozumiem, że ty mogłaś ich pomylić, w końcu byli bliźniakami, ale żeby on pomylił ciebie ze mną? Kris, też się pomylił, bo wtedy ja siedziałam mu na kolanach, jak wy się całowaliście. Myślisz, że byli aż tak pijani?
– No, ja byłam, a z tego, co wiem, on nawet nie pamiętał z tamtego wieczoru, że się ze mną całował. No, ale Kris lepiej całował niż Zbyszek.
Domka z uśmiechem na twarzy przewróciła oczami.
– Tego, że kąpali się na waleta w morzu też nie pamiętali – podsumowała.
– Straciłam dziewictwo na tamtej plaży – powiedziałam z sentymentem.
– Nie mówiłaś mi tego nigdy! – krzyknęła zszokowana i uśmiechnęła się. – Z Krisem?
– Głupio pytasz. Oczywiście, że z nim. Było bosko, mówię ci. – Uśmiechnęłam się i westchnęłam, pogrążając się we wspomnieniach tamtej nocy. – A ty nie zrobiłaś tego ze Zbyszkiem? – zapytałam nagle i trochę napastliwie.
– Nie, skąd ci to przyszło do głowy – powiedziała trochę zdziwiona pytaniem.
– No jak to, skąd? Byliśmy tam ponad dwa tygodnie, a wy się do siebie kleiliście od samego początku i nie kochaliście się? Kobieto, byłam przekonana, że wy też – powiedziałam trochę zszokowana, a trochę rozczarowana.
– Dla mnie to było za krótko – powiedziała pewnym głosem. – Ale teraz mam inny problem, też związany z seksem.
– Łał, zawsze miałaś problem z rozmową o tym. Zaskakujesz mnie kochana. – Uśmiechnęłam się i zapytałam: – Co to za problem?
– No więc... yyy... – Widać było, że coś nie chce przejść jej przez gardło.
– Chodzi o Kamila, tak? – Chciałam jej pomóc, ona w odpowiedzi pokiwała głową, wzięła głęboki oddech i wyrzuciła z siebie jednym tchem co jej leżało na sercu:
– Bo ja tego jeszcze nie robiłam, a z Kamilem zaszłam dalej niż z kimkolwiek. Kocham go, naprawdę, ale ja nie wiem czy jestem gotowa na to, żeby uprawiać z nim seks. Boję się, że on ma pewne wymagania co do dziewczyny, z pewnością ma bo chce mnie w roli kochanki, a ja jestem przecież tak strasznie niedoświadczona. – Odetchnęła, jakby zrzuciła wielki ciężar z serca.
– Ale z ciebie głuptas. – Uśmiechnęłam się – Posłuchaj, to, że jesteś dziewicą nie znaczy, że nie sprostasz wymaganiom playboya takiego jak Kamiś – znacząco podkreśliłam słowo playboya, wykonując palcami ruch, imitujący cudzysłów. – To jest jak z całowaniem, nie trzeba się tego uczyć, robisz to instynktownie. Dobrze, że Kamil jest doświadczony, bo będzie umiał cię poprowadzić. Więc jeśli to jest jedyny powód, dla którego nie chcesz się z nim kochać, to zapomnij, że taki powód w ogóle istnieje.
– Wiesz, bo ja chyba nie jestem jeszcze gotowa – powiedziała niepewnie.
– Kochanie, nie zastanawiaj się nad tym tyle. Pozostaw to jemu, po prostu jeśli coś zacznie się dziać, nie protestuj. Znacie się już dość długo, długo jesteście razem. Seks jest niesamowity, a ty zrobisz to z miłości. Pozwól, żeby to wyszło spontanicznie. – Złapałam ją za dłonie i uśmiechnęłam się do niej ciepło, chciałam podnieść ją jakoś na duchu – Przecież nie masz się czego bać.
– Jestem zakochana w żonatym – powiedział smutno.
– Ale przynajmniej z wzajemnością – odrzekłam.
– Podobno pierwszy raz boli – powiedziała i z nadzieją w oczach patrzyła na mnie.
– Nie zawsze i nie każdego. Mnie nie bolało. Nie nakręcaj się tak na to, przecież to najzwyklejsza rzecz na świecie. Ludzie uprawiają seks na całym świecie i od zawsze. To jest cholernie przyjemne i, proszę cię, nie stresuj się tym tak. – Wstałam z fotela, pocałowałam ją w czoło i położyłam się na łóżku na placach. Dominika siedziała jeszcze chwilę, a później wstała i położyła się koło mnie. Ja leżałam na placach a ona na brzuchu, podparta na łokciach.
– Dzięki, jakoś mi teraz lepiej – powiedziała w końcu. – A co u ciebie i Patryka?
– Zajebiście jest – powiedziałam zadowolona. – On jest taki uroczy, namiętny. Wiesz, nigdy nikt mnie tak nie traktował jak on. Ja go chyba kocham.
– To cudownie! – powiedziała, uśmiechając się szczerze – Jestem w szoku, że słyszę to właśnie od ciebie – dodała po chwili.
– Tak, wiem. Zawsze powtarzałam, że nie wierzę w miłość. – Uśmiechnęłam się i znowu zwróciłam twarz w stronę sufitu.
– Nawet jak mówiłam o Kamilu, dziwiłaś się, że chcę z nim być. Jak mówiłam, że go kocham, powtarzałaś, że tylko nastoletnie idiotki się zakochują – powiedziała trochę cynicznie, ale wiedziałam, że nie mówi tego po to żeby mi dogryźć. Subtelnie mi udowadniała, że miłość nie jest taka, jak mi się wydawało. Milczałyśmy, a ja biłam się z myślami. Z jednej strony chciałam jej powiedzieć o tym, co nachodziło moją głowę od jakiegoś czasu, a z drugiej chciałam, żeby mój związek z Patrykiem był uważany za idealny. Poza tym, ta rozmowa, która wyszła chwilę wcześniej, też mnie trochę zablokowała. Przełamałam się jednak i powiedziałam:
– Jest idealnie i różowo, ale... – jakoś nie mogłam skończyć, nie wiedziałam jak mam ubrać myśli w słowa.
– Ale, czyli jednak jakieś jest – powiedziała takim tonem, jakby się tego spodziewała.

– Widzę, że wierzysz w szczęście mojego związku. – powiedziałam ironicznie, jakoś nie poprawiła mi humoru tym zdaniem.
– Żaden związek nie jest idealny, zawsze jest jakieś ale. Nie denerwuj się tak od razu. – powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się. – Przecież ja od początku trzymałam za was kciuki, zawsze powtarzałam, że to jest facet dla ciebie.
– Dobra, dobra. Nie słódź tak. – Wiedziała, że się nie złoszczę. Dobrze mnie znała, właściwie można było powiedzieć, że znała mnie najlepiej ze wszystkich, których znałam.
– To co to za ale bo zeszłyśmy z tematu – powiedziała po chwili i patrzyła na mnie badawczo.
Położyłam się na brzuchu i nie bawiąc się w nic powiedziałam prosto z mostu:
– Po prostu mam odwrotnie niż ty. Po prostu mam na niego straszną ochotę, a on cały czas zachowuje się tak, jakby nie dało się go sprowokować. Kompletnie tego nie rozumiem, bo co to za facet, który nie chce uprawiać seksu?
– W ten sposób odwrotny... – Zamyśliła się. – Wiesz, może on po prostu chce, żeby ten wasz pierwszy raz razem był wyjątkowy? Może chce, żeby był to najlepiej zapamiętany przez ciebie seks?
– Może ja mu się po prostu nie podobam? Albo go nie pociągam? – Rozłożyłam ręce w geście rozpaczy i znowu położyłam się na placach.
– Ty chyba jakaś głupia jesteś! – powiedziała to w taki sposób, jakby była na mnie zła za te słowa. – Pierwszy raz wiedzę, jak w siebie wątpisz. Oszalałaś czy co?
– Nie oszalałam. Po prostu nie wiem co mam o tym myśleć.
– Może on po prostu chce ci pokazać, że cię szanuje. Chce ci w ten sposób udowodnić, że nie zależy mu tylko na seksie, a to chyba dobrze, prawda? – mówiła szybko, chciała za wszelką cenę do mnie dotrzeć. Jej słowa były sensowne, zaczęłam nad nimi myśleć, więc znowu zapadła cisza.
– Może masz rację. Może to ja mam jakieś głupie przyzwyczajenia do szybkiego seksu – mój ton był melancholijny, nadal byłam pogrążona we własnych myślach.
– Jak sobie poczekasz, to nic ci się nie stanie. Jak już się doczekasz, to będzie to wtedy bardziej wyjątkowe. – Popatrzyła na mnie, a ja spojrzałam w jej ciemnobrązowe oczy, były ciepłe i pełne cierpliwości. Wtedy dotarło do mnie, jak dużo znaczy dla mnie ta urocza dziewczyna w zawsze perfekcyjnie wyprostowanych włosach. – Jak jeszcze raz usłyszę, że mu się nie podobasz albo cokolwiek takiego, to osobiście kopnę cię w dupę, jasne?
– Tylko spróbuj. Nadal jestem najpiękniejszą królową, więc się nie waż!
Zaczęłyśmy się śmiać kiedy do pokoju Dominiki wszedł jej brat, która był ubran na czarno, a na t–shircie miała nazwę jakiegoś zespołu. Proste farbowane na czarno włosy miał tak ułożone, że grzywka zakrywała pół jego twarzy. Pomyślałam, że to bardzo ładny chłopak, ale przez to jak się ubiera i czesze, odbiera sobie uroku.
– Pukać nie umiesz? – zapytała Dominika, siadając na łóżku. Wtedy chłopak zapukał w drzwi, przewracając oczami.
– Wystarczy? – Zrobił obrażoną minę. – Po prostu tata wrócił jakiś czas temu i kazał ci przekazać, że ty miałaś zacząć się uczyć. Jak dla mnie, jeśli chcesz uniknąć awantury, to lepiej usiać do książek i udawaj grzeczną. To tyle – powiedział i wyszedł.
– Tak, on ma rację. Nie chcę, żebyś miała przeze mnie kłopoty – powiedziałam i podniosłam się z łóżka.
– Dzięki, że mnie wysłuchałaś, doradziłaś – powiedziała i przytuliła się do mnie. –Bardzo mi to pomogło.
Pożegnałyśmy się, a ja wróciłam do domu.
Ojca nie było, jak zwykle w środku tygodnia. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam pod kocem na oknie w swoim pokoju. Próbowałam znowu czytać książkę, ale jakoś nie wciągała mnie tak jak u Domki. Rozpierała mnie energia, chciałam gdzieś wyskoczyć, coś zrobić. Postanowiłam zadzwonić do Patryka i zaproponować mu wyjście na jakąś dyskotekę. Tak też zrobiłam, nie mogłam się do niego dodzwonić, zadzwoniłam dwa razy i nikt nie odebrał. Rzuciłam telefonem i, zła na cały świat, myślałam nad inną alternatywą. Po kilku minutach moich bezowocnych rozmyślań, zaczął dzwonić telefon. Dzwonił Patryk, odebrałam więc, a on powiedział, że nie mógł odebrać i przepraszał mnie za to. Powiedział, że jest w pracy, ale nie chciał mi powiedzieć, co to za praca, powtarzał tylko, że w zawodzie. Zastanawiało mnie, dlaczego to przede mną ukrywa. Pożegnałam się z nim i znowu pozostałam sama z myślami.
Nagle znowu zadzwonił mój telefon, ale tym razem wyświetlacz twierdził, że to Dominika. Usłyszałam zapłakany, chaotyczny głos przyjaciółki. Powtarzała, że ma dosyć ojca, że nie chce z nim mieszkać, że go nienawidzi, że jak zaczęła się robić grzeczna, to on znowu ją dołuje, mówi o niej, że jest głupią blondynką. Poczekałam aż się wygada i zaproponowałam, żeby pojawiła się na dworcu. Tam było ciepło, a noc należała do jednej z chłodniejszych. Miałyśmy pogadać, żeby trochę jej ulżyło.
Jadąc na dworzec, wjechałam w jedną z podejrzanych uliczek w mieście, gdzie zawsze można było dostać zioło. Uznałam, że pomoże nam w poprawieniu sobie humoru. Spotkałyśmy się na obskurnym dworcu kolejowym. Dominika już nie płakała, ale widać było, że jest bardzo podłamana. Usiadłyśmy na jednej z ławek w mniej widocznym miejscu. Nie chciałyśmy, żeby ktoś nas widział lub słyszał.
– To co mu nie pasowało tym razem? – zapytałam, ale ona popatrzyła na mnie i westchnęła.
– Jak wyszłaś, to usiadłam do książek, zaczęłam się uczyć. Nie chciałam, żeby znowu miał się czego czepiać. Ten kretyn ubzdurał sobie jednak, że mnie przepyta z biologii. Nie mam pojęcia po co, bo nie mam jutro żadnej klasówki. – Przerwała na chwilę, żeby schować dłonie w rękawach kurtki. – No i nie bardzo ją umiałam, bo akurat robiłam coś innego, a on wyleciał do mnie z mordą, że jestem idiotką i znowu mi nawrzucał.
– Co za kretyn! Też się, kurwa, uwziął. Co go w ogóle obchodzi twoja szkoła? – powiedziałam zła, widząc jak Dominika przejmuje się tymi awanturami.
– Mi tego tłumaczyć nie musisz. Majka, ja nie wyrabiam w tym domu. Przecież ja oszaleje przy takiej ilości awantur – powiedziała smutnym, prawie łamiącym się głosem.
Zapadła głucha cisza, dworzec był pusty nic nie przerywało tego milczenia. Chciałam jej pomóc, ale żaden rozsądny pomysł nie przychodził mi do głowy. Pomyślałam, że mogę zaproponować jej, żeby zamieszkała u mnie, ale ja w sumie większość czasu spędzałam teraz u Patryka. Nie tylko dni, ale i noce. Wtedy mnie olśniło.
– Wiem! – krzyknęłam nagle, a zaskoczona Dominika podskoczyła z wrażenia.
– Oszalałaś. Chcesz, żebym umarła na zawał? – zapytała zaskoczona.
– Po prostu mam pomysł. Jest genialny! – Patrzyła na mnie pytająco, nie zawlekałam więc i postanowiłam ją wtajemniczyć w szczegóły mojego genialnego planu. – Zamieszkaj u Kamila.
– To jest ten twój genialny plan? – zapytała z ironią i zawodem w głosie, a późnej westchnęła.
– Domka, błagam cię, myśl – powiedziałam, kręcąc głową. – Posłuchaj tylko. Ja teraz większość czasu spędzam u Patryka, nie tylko za dnia, ale nocami też tam jestem. Mieszkałabyś u Kamila to miałabyś mnie pod ręką, a ja ciebie. W dodatku masz z głowy ojca, bo nie jesteś pod jego władzą. Mieszkasz z facetem, którego kochasz. Same plusy! – Mój entuzjazm chyba jej się nie udzielił, nadal siedziała smutna. – Co jest nie tak w tym planie? – zapytałam, bo nie mogłam zrozumieć, co jej się nie podoba.
– Widzisz, to nie jest takie łatwe. – powiedziała w końcu bardzo cicho.
– Co nie jest łatwe? Wyprowadzenie się z domu? To banalne! Kamil na pewno cię przyjmie pod swój dach.
– Majka, ale Kamil... – zawiesiła głos – bo z nim nie jest tak kolorowo jak z Patrykiem. On mi dziś powiedział coś. – Przełknęła ślinę i zamknęła oczy. Nie wiedziałam, o co jej chodzi.
– Możesz używać pełnych zdań, a nie skrótów myślowych? – powiedziałam zniecierpliwiona.
– To nie jest takie łatwe – powiedziała, patrząc mi w oczy. – On jest po prostu inny niż wy wszyscy uważacie. Ja też uważałam go za kogoś innego, a teraz, kiedy ja go kocham on pokazuje mi jaki jest naprawdę.
Nie rozumiałam, co chce mi przekazać, ale zaczynałam się zastanawiać, co on jej zrobił, co się stało. Wtedy w mojej głowie powiła się chwila, kiedy Dominika usiadła przede mną w dzień, kiedy pogodziłam się Patrykiem.
– Czy on ci coś zrobił? – zapytałam nieśmiało, w głowie miałam miliony myśli, jak Kamil mógł skrzywdzić Domkę, ale nie wiedziałam, na jakiej mam się skupić.
– Mówiłam ci, że wściekł się o ten telefon – wydusiła z siebie w końcu, wbijając wzrok w podłogę. – On był wtedy naprawdę bardzo wkurwiony. Próbowałam mu ściemniać, że to nie ja, że nie mam z tym nic wspólnego – mówiła szybko, nadal na mnie nie patrząc. – To nic nie dało, on i tak wiedział swoje. – Podniosła zaszklone oczy, patrząc na mnie zbolałym wzrokiem. – Złapała mnie za bluzę, podniósł z łóżka i zaczął się drzeć. Prawie uderzył mnie w twarz, dlatego się przyznałam. Strasznie się go wtedy bałam, gdyby nie to, że wszedł Patryk... – urwała, żeby wziąć głęboki oddech – Patryk wszedł i prawdopodobnie tylko dlatego mnie nie uderzył. Poza tym Kamil dziś mi powiedział, że musi na powrót zamieszkać z żoną, a u Patryka i Aleksa będzie tylko bywał. On ma zobowiązania wobec synów, a ja czuje się jakbym była dla niego tylko odskocznią.
Byłam w szoku, nie mogłam uwierzyć, że on ją tak potraktował. W tej chwili pominęłam fakt posiadania żony i synów, chodziło mi o tą akcje z telefonem i numerem, ona wynikła poniekąd z mojej winy. Nie mogłam w końcu uwierzyć, że ona nadal z nim jest i powtarza, że go kocha.
– Jak to jest możliwe, że ty pozwalasz się tak traktować? – powiedziałam w końcu. – Przecież on nie ma prawa cię bić! Dlaczego ty z kimś takim jesteś, do cholery! – Przestałam panować nad emocjami i zamiast jakoś ją podtrzymać na duchu, zwyczajnie na nią krzyczałam, mimo że nie byłam zła na nią tylko na niego.
– Jak masz zamiar się na mnie drzeć, to ja dziękuję za takie wsparcie – powiedziała z wyrzutem.
– Wybacz, po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego go nie zostawiłaś – powiedziałam cichym i spokojnym głosem.
– To jest właśnie to. Ja go po prostu kocham. On kiedyś odejdzie od zony. Chcę z nim być, boję się, że mnie uderzy, ale wiem, że nie zrobi tego bez powodu – mówiła spokojnie, mimo że dało się wyczuć emocje, zamknięte w jej wnętrzu.
– Bez powodu? Rozumiem, że jak go wkurzysz to ma prawo pieprznąć ci w twarz? – powiedziałam z niedowierzaniem.
– Lepiej, żebym go nie wkurzała. Poza tym, wiem na co się pisałam, uprzedził mnie, że taki jest – powiedziała pewna słuszności zdania, które wypowiedziała.
– Pozwolisz się bić własnemu facetowi? Zresztą w tej chwili to cudzy facet.
– Nie zrobi tego, jeśli go nie sprowokuję.
– Domka, to nie jest normalne. Nie pozwól się tak traktować, nie zasługujesz na to. – Nie chciałam, żeby moja przyjaciółka miała faceta sadystę i damskiego boksera, na dodatek zajętego jeszcze przez dłuższy czas rodzinnym życiem.
– Kocham go. Mam dwie opcje, być z nim i ryzykować, że kiedyś mnie uderzy, oraz mieć nadzieję że porzuci żonkę i dzieci, a generalnie być z nim cholernie szczęśliwa albo zerwać z nim i wieść, spokojne, nudne i zajebiście samotne życie, które będzie przykre i dołujące. Co byś wybrała, jeśli chodziłoby o Patryka?
Zażyła mnie, nie wiedziała przecież, jakie zasady panują w naszym związku. Zamilkłam, odpowiedziałam na jej pytanie w myślach, nie zostawiłabym go. Najgorsze było to, że wymagałam tego od Dominiki.
– Jeżeli taką decyzję podjęłaś, co do bycia z Kamilem, to nie będę jej negowała. Ale może powiedz mu... Zasugeruj mu, że przez problemy z ojcem i chcesz zamieszkać z nim. W końcu lepszy Kamil niż ten debil– mówiłam cicho, spokojnie. Nie wiedziałam, jak zareaguje, co powie. Ta niepewność była przytłaczająca, szczególnie, że trwała dobijająca cisza.
– Nie wiem, teraz muszę to przemyśleć. Przecież nikt nigdy nie mówił, że związek to łatwa sprawa... – powiedziała spokojnie i znowu zamilkła – Myślisz, że dużo lat można dostać za morderstwo? – zapytała nagle, wyrywając mnie z rozmyślań związanych z nią, Kamilem i Patrykiem.
– Co?
– Pytałam czy dużo lat za kratkami można dostać za morderstwo – powiedziała z taką powagą, że udało jej się mnie wystraszyć.
– Co ty planujesz, co? – Naprawdę zaczęłam się jej bać.
– Pomyślałam o tym, żeby zabić ojca, dlatego o to pytam. Chociaż w sumie, nie umiałabym tego zrobić, a szkoda – mówiła to tonem tak spokojnym, jakby mówiła o sadzeniu kwiatów.
– Boję się ciebie teraz, chyba pierwszy raz w życiu. – Uśmiechnęła się do mnie, a ja poczułam, jak ten uśmiech rozgania całe napięcie, jakie narosło w trakcie tej burzliwej i szczerej rozmowy.
– Spokojnie, ciebie nie ma na liście ludzi do zabicia – zażartowała i wszystkie negatywne emocje rozpłynęły się w powietrzu.
– Jesteś nienormalna! – zaczęłam się śmiać. Wtedy przyszło mi do głowy, że przecież kupiłam zioło, żebyśmy lepiej się poczuły, a to był idealny moment na to, by je odpalić. – Mam niespodziankę, tak na poprawę humoru – oświadczyłam, a Dominika popatrzyła na mnie podejrzliwie.
– Co masz? – Uśmiechała się łobuzersko, a ja pokazałam jej samarkę, fifkę i zapalniczkę. Domka pokiwała głową z zadowoleniem. – Zacny pomysł, królowo – powiedziała teatralnie, a ja w tym czasie zajęłam się przygotowaniem naszej zabawki. Zaczęłyśmy palić, każda z nas wzięła może z dwa buchy, kiedy nie wiadomo skąd wyrośli przed nami dwaj postawni panowie w mundurach policyjnych.
– Panienki pójdą z nami – powiedział jeden z nich i złapał Dominikę za ramię, ten drugi zaszedł mi drogę i nawet nie wiedziałam kiedy znalazłyśmy się w nieoznakowanym samochodzie policyjnym.
Marihuana trochę przytępiła mi zmysły, ale przez moją głowę przebiło się milion myśli. Najpierw przyszedł mi do głowy wściekły ojciec, który drze się wniebogłosy. Następny obraz, jaki pojawił się przed moimi oczami to smutne i zawiedzione oczy Patryka, a później przyszło mi do głowy, że ten wybryk bardzo boleśnie się dla mnie skończy. Spojrzałam na Domkę, która ze stopami na siedzeniu opierała czoło o kolana i trzęsła się. Teraz zobaczyłam jej wściekłego ojca, awanturującego się na posterunku, na który zmierzałyśmy. Później zobaczyłam Kamila, który podnosi rękę na moją drobną, blond przyjaciółkę. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tej scenie. Nienawidziłam posterunków policji, źle mi się kojarzyły. Kiedyś, jak byłam młodsza, czasami zdarzało mi się tam trafiać. Zawsze kończyło się to okropną awanturą w domu. Samochód zatrzymał się i obaj policjanci wysiedli z niego, następnie drzwi z obu stron się otworzyły i zostałyśmy wyciągnięte z auta. Nie stawiałyśmy oporu. Ja wiedziałam, że jest bezcelowe, a Dominika zwyczajnie się bała, ten strach ją blokował. Kiedy weszłyśmy na posterunek, posadzili nas koło siebie, plecami do wejścia. Dominika była bardzo przestraszona. Złapałam ją za dłoń, żeby trochę ją wesprzeć, a ona uśmiechnęła się do mnie niewyraźnie. Obie wiedziałyśmy, że wkopałyśmy się w jedno wielkie bagno. Usłyszałam niski głos, kogoś kto wszedł do pomieszczenia.
– Ciekawą mamy dzisiaj noc, stary.
Odpowiedzią na to zdanie był znany mi śmiech, poczułam gęsią skórkę na całym ciele i w myślach powtarzałam jedno zdanie: Przecież to niemożliwe.
– Jeszcze tylko dwie godzony i do domu, co my tu mamy? – zapytał, odpakowując coś z folii.
Błagałam w myślach żeby moje obawy się nie spełniły. Wtedy poczułam, że dłoń Dominiki zaciska się na mojej. Ona też poznała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz