czwartek, 21 marca 2013

Część 3 - Rozdział 1

Majka (Amelka)
Rozdział 1
Jesteś bezczelną idiotką!

Kiedy otworzyłam oczy, zauważyłam, że nadal leżę wtulona w Patryka. Tym razem jednak byłam przykryta lekkim kocem. Spałam około dwóch godzin, więc byłam już mocno spóźniona do domu. Chciałam podnieść się z łóżka i usiąść, ale poczułam ból, kiedy tylko moje pośladki zetknęły się z powierzchnią koca. Stanęłam na równe nogi i zaczęłam delikatnie masować bardzo obolałe siedzenie. Patryk popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem, podkładając drugą rękę pod głowę.
– Bardzo zabawne, doprawdy – powiedziałam z udawanym oburzeniem. Zignorował to, nadal się uśmiechał.
– Uciekasz do domu, że tak szybko się poderwałaś? – zapytał po chwili.
– Tak, miałam być wcześniej. Ojciec się będzie wściekał – powiedziałam, trochę smutniejąc,  a później zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy i ubierać się.
Zdjęłam bluzę Patryka i złożyłam ją, a później położyłam na łóżku. Czułam na sobie wzrok, którym mnie obmacywał kiedy chodziłam po pokoju w samej bieliźnie. Nie pozwoliłam mu jednak długo napawać się tym widokiem i założyłam bluzkę.

– Jak zwykle spóźniona, co? – powiedział, siadając na łóżku, nadal przyglądając mi się i kręcąc głową.
– Wcale nie jak zwykle. – Znowu udawałam oburzoną.  Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu, kiedy wsuwałam na siebie dżinsowe rurki. – Uciekam, odwieziesz mnie? – zapytałam, podchodząc do niego ubrana i gotowa do wyjścia.
– Tak, chodźmy. Weźmiemy auto Aleksa – powiedział i, wstając z łóżka, wskazał mi drzwi, a później zapiął swoją koszulę, wziął kluczki i bluzę i wyszedł za mną.
Odwiózł mnie do domu, a po drodze miałam ogromne problemy z tym, żeby wysiedzieć na mocno obitej pupie. Byłam wdzięczna Patrykowi, że nie wchodził ostro w zakręty i bardzo przed każdym zwalniał.
Stanęłam przed drzwiami domu, nie byłam pewna czy chcę tam wchodzić, bo wiedziałam, że ojciec znowu będzie się rzucał. Będzie wściekły, bo nie było mnie przez całą noc, chociaż miałam wrócić, do tego nie wróciłam rano do domu i nie wyszłam na zajęcia. On był pewny, że studiuje, chociaż było to kolejne kłamstwo. Kolejny problem polegał na tym, że przecież była taka godzina, że moje wymyślone wykłady właśnie trwały, więc kolejną rzeczą, o jaką będzie miał pretensje to to, że mnie na nich nie ma. Czekało mnie długie wysłuchiwanie jego bezsensownego monologu, opartego na krzyku. Nie miałam ochoty go słuchać, a w dodatku strasznie bolał mnie tyłek. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do domu, licząc, że może go nie ma. Powtarzałam sobie w duchu, że może ten pajac jest w pracy i nie będę musiała oglądać go do wieczora. Niestety, nic tak pięknego mnie nie spotkało. Siedział na kanapie w salonie z laptopem na kolanach, a wokół niego leżało rozwalone mnóstwo papierów. Pracował. Jak zawsze zresztą, praktycznie nigdy nie widziałam, żeby robił coś innego. „Przeklęty pracoholik”– pomyślałam i, licząc na to, że nie zwróci na mnie uwagi, poszłam w stronę schodów.
– Moja córka łaskawie postanowiła odwiedzić dom? – zapytał ironicznie, nie odwracając wzroku od komputera.
– Cześć, tato. Idę do siebie – powiedziałam, ignorując jego ton. Nie chciałam wywoływać wojny, bo nie miałam na nią siły.
– Nie powinnaś być teraz na uczelni? – zapytał, a jego ton nabierał agresji, czułam to, chociaż na mnie nie patrzył. Stałam już na pierwszym stopniu i nie zamierzałam odpowiadać. Kiedy zobaczyłam, jak podrywa się z kanapy i usłyszałam jego krzyk: – Zadałem ci pytanie! Nie słyszałaś?
– Słyszałam. Nie musisz się od razu drzeć – odpowiedziałam. Sama zaczęłam podnosić głos. Nie spodziewałam się takiego ataku.
– Jeżeli słyszałaś, to odpowiedz, do cholery! – nadal krzyczał, a jego twarz zaczynała niebezpiecznie zmieniać kolory. Był naprawdę wściekły, ale jakoś nie wiedziałam o co. Podejrzewałam, że będzie zły, ale żeby aż do tego stopnia?
– Weź się uspokój człowieku, jak raz się nie pojawię na zajęciach, to nic się nie stanie. – powiedziałam, udając oburzenie i kłamiąc prosto w oczy, bo przecież nawet nie pamiętałam, jak wygląda uczelnia.
– Raz cię nie będzie, tak? Wiesz, kochanie, problem jest taki, że ty pojawiłaś się tam tylko raz! – Zszokował mnie, bo skąd mógł to wiedzieć.
– Co ty pieprzysz? Oszalałeś czy co? – Grałam, nie mogłam pokazać mu, że ma rację. To byłaby dla niego ogromna satysfakcja.
– Ja oszalałem?! Uważaj na słowami gówniaro! – Zaczął grozić mi palcem, jakby mogło to spowodować, że zacznę się go naprawdę bać. – Tak się składa, że od dwóch lat płacę za szkołę, w której się nie pojawiasz!
– Ciebie naprawdę pojebało! – krzyknęłam. – Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, a tym bardziej na ciebie patrzeć! – zaczęłam wchodzić po schodach.
– Wróć tu natychmiast! Jesteś bezczelną idiotką! Rozumiesz?! – wykrzyczał, stojąc na dole schodów – Uważałaś, że nie dowiem się, że nie pojawiasz się na zajęciach? Dzwonili do mnie z uczelni! 
Zatrzymałam się na dźwięk tych słów, szczerze mówiąc, nie liczyłam na to, że kiedykolwiek zadzwonią. Uważałam, że dam radę go tak wkręcać przed dobre pięć lat. Spanikowałam i nie wiedziałam, co mam zrobić, ale wzbierała we mnie wściekłość. Postanowiłam walczyć.
– To ty jesteś idiotą, bo przez dwa lata się nie zorientowałeś! – odwróciłam się do niego twarzą i zaczęłam iść w jego stronę.
– Osiągasz szczyt chamstwa! Zachowujesz się jak niedojrzała gówniara! Myślałem, że moja córka jest mądra i wie, jak ważne jest to, żeby się uczyła. Robiłaś to wszystko tylko po to, żeby móc ciągnąć ode mnie kasę, tak? – Robił się coraz bardziej czerwony na twarzy, a jego krzyk był coraz głośniejszy.
– Tylko tego umiałeś mnie nauczyć, więc czego teraz ode mnie oczekujesz?! – Puściły wszystkie hamulce, postanowiłam mówić to, co ślina przyniesie mi na język. Nigdy nie liczyłam się z jego uczuciami, teraz też nie będę tego robić.
– Oczekiwałem, że mam inteligentną córkę, ale widzę, że pod tym względem całkowicie wrodziłaś się w matkę! – On też już nie liczył się z moimi uczuciami, to była słowna walka, chociaż najchętniej uderzyłabym go w twarz.
– Matka jest o wiele inteligentniejsza niż ty! Cieszę się, że wrodziłam się w nią, a nie w ciebie. Ona żyje pełnią życia i jest szczęśliwa, to też mam po niej, a ty masz żałosne życie, nie chciałabym takiego za żadne skarby świata! Dlatego mama zakochała się w kimś innym i cię zostawiła! – Trafiłam w bolesny dla niego punkt, więc mimo ogromnej furii trochę spuścił z tonu.
– Miałaś wszystko, czego chciałaś! Nigdy tego nie doceniłaś, może po prostu miałaś za dużo?
– Może po prostu nigdy nie miałeś dla mnie czasu i nigdy nie umiałeś mi pokazać, jak docenia się to, co ma? Ty też nigdy nie doceniałeś tego, co masz! Mamy też nie doceniałeś, dlatego odeszła, prawda? Teraz chcesz stracić jeszcze mnie?
– Powiedziałem ci, że będę utrzymywał cię tak długo, jak długo będziesz się uczyła. – To źle zabrzmiało, ale brnęłam dalej.
– Czyli co, teraz mnie wyrzucisz, tak? – sprowokowałam go.
– Nie uczysz się, więc nie zobaczysz więcej pieniędzy ode mnie!
– Świetnie! Czyli co, mam zniknąć z twojego życia jak mama? Chcesz zostać sam ze swoimi zasranymi pieniędzmi? – Widziałam narastającą furię w jego oczach, nienawidził jak wypominałam mu mamę. Zawsze uważałam, że to przez niego odeszła, on też się za to obwiniał i chociaż nigdy mi tego nie mówił, wiedziałam o tym doskonale.
– Wynoś się! – usłyszałam po chwili ciszy, która ciężko wisiała w powietrzu. Ciężko mi było uwierzyć w te słowa, liczyłam na to, że mnie przeprosi i wszystko wróci do normy. Nie poddałam się jednak.
– Wiesz, czemu mnie wyrzucasz? Bo mnie nie kochasz i nigdy nie kochałeś! Jedyne, co kochasz w tym swoim zjebanym życiu to pieniądze. Nic poza nimi się nie liczy, prawda? – Z wściekłości zaszkliły mi się oczy, nie płakałam przy nim od odejścia mamy, a wtedy byłam małą dziewczynką. Nie zamierzałam płakać, ale widziałam, jakie wrażenie zrobiły na nim moje zaszklone oczy.
– Podjąłem decyzję. Dobrze wiesz, jaka była umowa. Nie uczysz się, to nie mieszkasz tu – powiedział spokojniej, ale nadal z wściekłością w głosie.
– Dobrze! Tylko później nie płacz mi do telefonu, że chcesz zobaczyć, jak wygląda twoja jedyna córka. Nie licz na to, że kiedyś zaproszę cię na ślub albo pokaże ci swoje dzieci! Nienawidzę cię, tak cholernie cię nienawidzę jak nigdy nikogo! Rozumiesz?! To, że byłeś dawcą nasienia, nie oznacza jeszcze, że jesteś ojcem. Na to trzeba sobie zasłużyć, a ty nigdy ojcem dla mnie nie byłeś. Od dzisiaj zapomnij, że w ogóle miałeś córkę! – wykrzyczałam te słowa, które od dawna mieszkały w mojej głowie. Tak właśnie uważałam. Pobiegłam na górę żeby zabrać stamtąd wszystko, co mogłoby mu o mnie przypominać.
– Jak wrócę ma Cię tu nie być – usłyszałam.
Weszłam do pokoju i popatrzyłam przez okno. Widziałam, jak odjeżdża spod domu samochodem. Emocje pękły we mnie jak bańka, wspomnienie mamy wywołały mimowolne łzy. Usiadłam na łóżku i złapałam za telefon. Chciałam zadzwonić do Domi, poczekałam jednak, aż łzy przestaną lecieć, a mój oddech się uspokoi. To był stanowczo zbyt emocjonalny dzień, miałam już dość emocji, a tym bardziej miałam dość tych przeklętych łez. Chwilę zajęło mi to, żeby się opanować. Wybrałam numer Dominiki z ostatnio wybieranych w moim telefonie. Czekałam kilka sygnałów, prosiłam w myślach, żeby odebrała, ale niestety tak się nie stało. Zadzwoniłam znowu.
– Sory Majka, ale nie mogę rozmawiać – usłyszałam po drugim sygnale. – Cześć.
Spławiła mnie. Tak po prostu się rozłączyła. Przez głowę przeszła mi myśl, że jest zła o tę nocną, nieszczęśliwą przygodę. Jej głos był smutny, więc pewnie miała akcję z Kamilem. Wpędziłam ją w kłopoty i była na mnie wkurzona, dlatego nie chciała ze mną rozmawiać. Tego byłam pewna. Zrobiło mi się straszliwie przykro, aż zakuło mnie serce.
 „Czy ona mi to kiedykolwiek wybaczy?” – zapytałam sama siebie i pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi.
Wybrałam numer do Patryka, on odebrał prawie od razu. Opowiedziałam mu bez szczegółów, co się stało i zapytałam, co mam zrobić. Powiedział, że za pół godziny może po mnie przyjechać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz