Majka (Amelka)
Rozdział 1
Jesteś bezczelną idiotką!
Kiedy otworzyłam oczy, zauważyłam, że nadal leżę
wtulona w Patryka. Tym razem jednak byłam przykryta lekkim kocem. Spałam około
dwóch godzin, więc byłam już mocno spóźniona do domu. Chciałam podnieść się z
łóżka i usiąść, ale poczułam ból, kiedy tylko moje pośladki zetknęły się z
powierzchnią koca. Stanęłam na równe nogi i zaczęłam delikatnie masować bardzo
obolałe siedzenie. Patryk popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem, podkładając
drugą rękę pod głowę.
– Bardzo zabawne, doprawdy – powiedziałam z udawanym
oburzeniem. Zignorował to, nadal się uśmiechał.
– Uciekasz do domu, że tak szybko się poderwałaś? –
zapytał po chwili.
– Tak, miałam być wcześniej. Ojciec się będzie
wściekał – powiedziałam, trochę smutniejąc,
a później zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy i ubierać się.
Zdjęłam bluzę Patryka i złożyłam ją, a później
położyłam na łóżku. Czułam na sobie wzrok, którym mnie obmacywał kiedy
chodziłam po pokoju w samej bieliźnie. Nie pozwoliłam mu jednak długo napawać
się tym widokiem i założyłam bluzkę.
– Jak zwykle spóźniona, co? – powiedział, siadając
na łóżku, nadal przyglądając mi się i kręcąc głową.
– Wcale nie jak zwykle. – Znowu udawałam
oburzoną. Na mojej twarzy pojawił się
grymas bólu, kiedy wsuwałam na siebie dżinsowe rurki. – Uciekam, odwieziesz
mnie? – zapytałam, podchodząc do niego ubrana i gotowa do wyjścia.
– Tak, chodźmy. Weźmiemy auto Aleksa – powiedział i,
wstając z łóżka, wskazał mi drzwi, a później zapiął swoją koszulę, wziął
kluczki i bluzę i wyszedł za mną.
Odwiózł mnie do domu, a po drodze miałam ogromne
problemy z tym, żeby wysiedzieć na mocno obitej pupie. Byłam wdzięczna
Patrykowi, że nie wchodził ostro w zakręty i bardzo przed każdym zwalniał.
Stanęłam przed drzwiami domu, nie byłam pewna czy
chcę tam wchodzić, bo wiedziałam, że ojciec znowu będzie się rzucał. Będzie
wściekły, bo nie było mnie przez całą noc, chociaż miałam wrócić, do tego nie
wróciłam rano do domu i nie wyszłam na zajęcia. On był pewny, że studiuje,
chociaż było to kolejne kłamstwo. Kolejny problem polegał na tym, że przecież
była taka godzina, że moje wymyślone wykłady właśnie trwały, więc kolejną
rzeczą, o jaką będzie miał pretensje to to, że mnie na nich nie ma. Czekało
mnie długie wysłuchiwanie jego bezsensownego monologu, opartego na krzyku. Nie
miałam ochoty go słuchać, a w dodatku strasznie bolał mnie tyłek. Wzięłam
głęboki wdech i weszłam do domu, licząc, że może go nie ma. Powtarzałam sobie w
duchu, że może ten pajac jest w pracy i nie będę musiała oglądać go do
wieczora. Niestety, nic tak pięknego mnie nie spotkało. Siedział na kanapie w
salonie z laptopem na kolanach, a wokół niego leżało rozwalone mnóstwo
papierów. Pracował. Jak zawsze zresztą, praktycznie nigdy nie widziałam, żeby
robił coś innego. „Przeklęty pracoholik”– pomyślałam i, licząc na to, że nie
zwróci na mnie uwagi, poszłam w stronę schodów.
– Moja córka łaskawie postanowiła odwiedzić dom? –
zapytał ironicznie, nie odwracając wzroku od komputera.
– Cześć, tato. Idę do siebie – powiedziałam,
ignorując jego ton. Nie chciałam wywoływać wojny, bo nie miałam na nią siły.
– Nie powinnaś być teraz na uczelni? – zapytał, a
jego ton nabierał agresji, czułam to, chociaż na mnie nie patrzył. Stałam już
na pierwszym stopniu i nie zamierzałam odpowiadać. Kiedy zobaczyłam, jak
podrywa się z kanapy i usłyszałam jego krzyk: – Zadałem ci pytanie! Nie
słyszałaś?
– Słyszałam. Nie musisz się od razu drzeć –
odpowiedziałam. Sama zaczęłam podnosić głos. Nie spodziewałam się takiego
ataku.
– Jeżeli słyszałaś, to odpowiedz, do cholery! –
nadal krzyczał, a jego twarz zaczynała niebezpiecznie zmieniać kolory. Był
naprawdę wściekły, ale jakoś nie wiedziałam o co. Podejrzewałam, że będzie zły,
ale żeby aż do tego stopnia?
– Weź się uspokój człowieku, jak raz się nie pojawię
na zajęciach, to nic się nie stanie. – powiedziałam, udając oburzenie i kłamiąc
prosto w oczy, bo przecież nawet nie pamiętałam, jak wygląda uczelnia.
– Raz cię nie będzie, tak? Wiesz, kochanie, problem
jest taki, że ty pojawiłaś się tam tylko raz! – Zszokował mnie, bo skąd mógł to
wiedzieć.
– Co ty pieprzysz? Oszalałeś czy co? – Grałam, nie
mogłam pokazać mu, że ma rację. To byłaby dla niego ogromna satysfakcja.
– Ja oszalałem?! Uważaj na słowami gówniaro! –
Zaczął grozić mi palcem, jakby mogło to spowodować, że zacznę się go naprawdę
bać. – Tak się składa, że od dwóch lat płacę za szkołę, w której się nie
pojawiasz!
– Ciebie naprawdę pojebało! – krzyknęłam. – Nie mam
ochoty z tobą rozmawiać, a tym bardziej na ciebie patrzeć! – zaczęłam wchodzić
po schodach.
– Wróć tu natychmiast! Jesteś bezczelną idiotką!
Rozumiesz?! – wykrzyczał, stojąc na dole schodów – Uważałaś, że nie dowiem się,
że nie pojawiasz się na zajęciach? Dzwonili do mnie z uczelni!
Zatrzymałam się na dźwięk tych słów, szczerze
mówiąc, nie liczyłam na to, że kiedykolwiek zadzwonią. Uważałam, że dam radę go
tak wkręcać przed dobre pięć lat. Spanikowałam i nie wiedziałam, co mam zrobić,
ale wzbierała we mnie wściekłość. Postanowiłam walczyć.
– To ty jesteś idiotą, bo przez dwa lata się nie
zorientowałeś! – odwróciłam się do niego twarzą i zaczęłam iść w jego stronę.
– Osiągasz szczyt chamstwa! Zachowujesz się jak
niedojrzała gówniara! Myślałem, że moja córka jest mądra i wie, jak ważne jest
to, żeby się uczyła. Robiłaś to wszystko tylko po to, żeby móc ciągnąć ode mnie
kasę, tak? – Robił się coraz bardziej czerwony na twarzy, a jego krzyk był
coraz głośniejszy.
– Tylko tego umiałeś mnie nauczyć, więc czego teraz
ode mnie oczekujesz?! – Puściły wszystkie hamulce, postanowiłam mówić to, co
ślina przyniesie mi na język. Nigdy nie liczyłam się z jego uczuciami, teraz
też nie będę tego robić.
– Oczekiwałem, że mam inteligentną córkę, ale widzę,
że pod tym względem całkowicie wrodziłaś się w matkę! – On też już nie liczył
się z moimi uczuciami, to była słowna walka, chociaż najchętniej uderzyłabym go
w twarz.
– Matka jest o wiele inteligentniejsza niż ty!
Cieszę się, że wrodziłam się w nią, a nie w ciebie. Ona żyje pełnią życia i
jest szczęśliwa, to też mam po niej, a ty masz żałosne życie, nie chciałabym
takiego za żadne skarby świata! Dlatego mama zakochała się w kimś innym i cię
zostawiła! – Trafiłam w bolesny dla niego punkt, więc mimo ogromnej furii
trochę spuścił z tonu.
– Miałaś wszystko, czego chciałaś! Nigdy tego nie
doceniłaś, może po prostu miałaś za dużo?
– Może po prostu nigdy nie miałeś dla mnie czasu i
nigdy nie umiałeś mi pokazać, jak docenia się to, co ma? Ty też nigdy nie
doceniałeś tego, co masz! Mamy też nie doceniałeś, dlatego odeszła, prawda?
Teraz chcesz stracić jeszcze mnie?
– Powiedziałem ci, że będę utrzymywał cię tak długo,
jak długo będziesz się uczyła. – To źle zabrzmiało, ale brnęłam dalej.
– Czyli co, teraz mnie wyrzucisz, tak? –
sprowokowałam go.
– Nie uczysz się, więc nie zobaczysz więcej
pieniędzy ode mnie!
– Świetnie! Czyli co, mam zniknąć z twojego życia
jak mama? Chcesz zostać sam ze swoimi zasranymi pieniędzmi? – Widziałam
narastającą furię w jego oczach, nienawidził jak wypominałam mu mamę. Zawsze
uważałam, że to przez niego odeszła, on też się za to obwiniał i chociaż nigdy
mi tego nie mówił, wiedziałam o tym doskonale.
– Wynoś się! – usłyszałam po chwili ciszy, która
ciężko wisiała w powietrzu. Ciężko mi było uwierzyć w te słowa, liczyłam na to,
że mnie przeprosi i wszystko wróci do normy. Nie poddałam się jednak.
– Wiesz, czemu mnie wyrzucasz? Bo mnie nie kochasz i
nigdy nie kochałeś! Jedyne, co kochasz w tym swoim zjebanym życiu to pieniądze.
Nic poza nimi się nie liczy, prawda? – Z wściekłości zaszkliły mi się oczy, nie
płakałam przy nim od odejścia mamy, a wtedy byłam małą dziewczynką. Nie
zamierzałam płakać, ale widziałam, jakie wrażenie zrobiły na nim moje zaszklone
oczy.
– Podjąłem decyzję. Dobrze wiesz, jaka była umowa.
Nie uczysz się, to nie mieszkasz tu – powiedział spokojniej, ale nadal z
wściekłością w głosie.
– Dobrze! Tylko później nie płacz mi do telefonu, że
chcesz zobaczyć, jak wygląda twoja jedyna córka. Nie licz na to, że kiedyś
zaproszę cię na ślub albo pokaże ci swoje dzieci! Nienawidzę cię, tak cholernie
cię nienawidzę jak nigdy nikogo! Rozumiesz?! To, że byłeś dawcą nasienia, nie
oznacza jeszcze, że jesteś ojcem. Na to trzeba sobie zasłużyć, a ty nigdy ojcem
dla mnie nie byłeś. Od dzisiaj zapomnij, że w ogóle miałeś córkę! –
wykrzyczałam te słowa, które od dawna mieszkały w mojej głowie. Tak właśnie
uważałam. Pobiegłam na górę żeby zabrać stamtąd wszystko, co mogłoby mu o mnie
przypominać.
– Jak wrócę ma Cię tu nie być – usłyszałam.
Weszłam do pokoju i popatrzyłam przez okno.
Widziałam, jak odjeżdża spod domu samochodem. Emocje pękły we mnie jak bańka,
wspomnienie mamy wywołały mimowolne łzy. Usiadłam na łóżku i złapałam za
telefon. Chciałam zadzwonić do Domi, poczekałam jednak, aż łzy przestaną
lecieć, a mój oddech się uspokoi. To był stanowczo zbyt emocjonalny dzień,
miałam już dość emocji, a tym bardziej miałam dość tych przeklętych łez. Chwilę
zajęło mi to, żeby się opanować. Wybrałam numer Dominiki z ostatnio wybieranych
w moim telefonie. Czekałam kilka sygnałów, prosiłam w myślach, żeby odebrała,
ale niestety tak się nie stało. Zadzwoniłam znowu.
– Sory Majka, ale nie mogę rozmawiać – usłyszałam po
drugim sygnale. – Cześć.
Spławiła mnie. Tak po prostu się rozłączyła. Przez
głowę przeszła mi myśl, że jest zła o tę nocną, nieszczęśliwą przygodę. Jej
głos był smutny, więc pewnie miała akcję z Kamilem. Wpędziłam ją w kłopoty i
była na mnie wkurzona, dlatego nie chciała ze mną rozmawiać. Tego byłam pewna.
Zrobiło mi się straszliwie przykro, aż zakuło mnie serce.
„Czy ona mi
to kiedykolwiek wybaczy?” – zapytałam sama siebie i pozostawiłam to pytanie bez
odpowiedzi.
Wybrałam numer do Patryka, on odebrał prawie od
razu. Opowiedziałam mu bez szczegółów, co się stało i zapytałam, co mam zrobić.
Powiedział, że za pół godziny może po mnie przyjechać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz