Majka (Amelka)
Rozdział 1
Kochanie, możesz mi powiedzieć dokąd jedziemy?
Jechaliśmy już dobrą godzinę, a ja nadal nie
wiedziałam, jaki jest nasz cel. Milczeliśmy oboje, mimo że Patryk oczekiwał ode
mnie odpowiedzi. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć, bo z jednej strony byłam
zła o to sprawdzanie mnie, a z drugiej, nadal zdarzało mi się popalać trawę, a
przecież on byłby o to wściekły. Najgorsze w tym wszystkim było to, że
przyznając się, że czasem sięgam po trawę, wkopałabym Dominikę. To z nią
zazwyczaj zdarzało mi się palić, a znałam już Patryka na tyle, że byłam pewna,
że zapytałby i o to. Nie chciałam go okłamywać, ale chciałam też żeby było
miło, no i żeby taka informacja nie dotarła do Kamila. Rozważania stały się
intensywniejsze, bo mój ukochany co chwila zerkał na mnie, odrywając wzrok od
drogi. Nadal nie mogłam podjąć decyzji, kiedy jego głos spowodował, że lekko
spanikowałam.
– Umiesz mówić, mała, więc jaki jest problem, żeby
odpowiedzieć na moje pytanie?
Wzięłam głęboki oddech i podjęłam decyzję.
– Kiedyś paliłam, owszem, ale teraz już nie palę,
ulżyło ci? – uśmiechnęłam się do niego ciepło i patrzyłam w oczy, chciałam,
żeby w to uwierzył, żeby wyszło naturalnie. W którymś momencie pomyślałam, że
wyczuł kłamstwo, bo popatrzył na mnie podejrzliwie.
– Obiecaj mi, że nie będziesz już palić tego
świństwa, proszę cię – powiedział nagle po chwili milczenia.
– Świństwa? Nigdy nie uważałam, że trawka jest taka
zła – powiedziałam, starając się, żeby prośba o obietnicę została wyparta z tej
rozmowy. Nie chciałam obiecywać, bo to była dla mnie drobna przyjemność, na
którą czasami lubiłam sobie pozwolić. – Zawsze słyszałam, że papierosy są
bardziej szkodliwe niż trawka – dodałam po chwili.
– Są bardziej szkodliwe, mam nadzieje, że ich też
nie palisz?
Pokręciłam tylko przecząco głową, chociaż to też nie
do końca była prawda, ale wypalenie jednego papierosa raz na jakiś czas, na
imprezie, nie zalicza się od razu do nałogowego palenia.
Patryk kontynuował: – Trawa jest jednak nielegalna,
dlatego wolałbym, żebyś nie miała z nią styczności. Obiecaj mi, że nie będziesz
już palić. – Popatrzył na mnie, a ja wiedziałam, że muszę obiecać, chociaż
byłam pewna, że złamanie tej obietnicy to tylko kwestia czasu.
– Dobrze, obiecuje. – Ledwo przeszło mi przez
gardło, a na twarzy Patryka pojawił się uśmiech.
– Bardzo mnie to cieszy, grzeczna dziewczynka. –
Pogładził moje udo swoją dużą dłonią, a ja napawałam się tym momentem. Z oknami
pojawił się gęsty las iglasty, a na drodze nie było prawie żadnych samochodów.
Zaczęłam się zastanawiać, gdzie my jesteśmy i co on planuje. Moja ciekawość
wzięła górę.
– Kochanie, możesz mi powiedzieć, dokąd jedziemy?
Uśmiechnął się triumfalnie i pokręcił przecząco
głową, po czym powiedział:
– To niespodzianka.
– Nie lubię niespodzianek – powiedziałam, chociaż
nie była to prawda, powiedziałam to tylko po to, żeby zmusić go do mówienia.
– Ale ściemniasz. – Zaśmiał się – Uwielbiasz
niespodzianki, pamiętam jak mi opowiadałaś o twojej urodzinowej niespodziance,
którą zrobiła dla ciebie Domka.
– Dobrze, może i lubię. – powiedziałam, nie dając
zbić się z tropu – Tylko, że co to za niespodzianka, jeśli ja wiem, że ona się
wydarzy?
– Wiesz, że się wydarzy, ale nie wiesz gdzie i co to
będzie. Czyli nadal zalicza się to do niespodzianki – powiedział triumfalnym
tonem i poklepał mnie po udzie, dodając: – Nie martw się, zaraz dojeżdżamy.
– Lubisz się ze mną droczyć, co? – powiedziałam
oburzona, a później zdjęłam jego dłoń ze swojej nogi, żeby podkreślić, że się
na niego obraziłam.
Patryk śmiał się ze mnie, a ja skrzyżowałam ręce na
klatce piersiowej i odwróciłam głowę do okna.
– Uwielbiam się z tobą droczyć, kochanie. –
Pocałował mnie szybko w policzek, później dalej patrzył na drogę.
Dałam głośniej muzykę i wpatrywałam się w las za
oknem. Nie jechaliśmy długo, kiedy zza prawego, ostrego zakrętu wyłoniło się
piękne jezioro. Widok był niesamowity, jezioro było nie zbyt duże, ale za to
bardzo zadbane. Przy brzegach w różnej odległości od siebie znajdowały się
małe, wysypane żółtym piaskiem plaże, a od każdej odchodziły drewniane pomosty.
Drugi brzeg był gęsto porośnięty drzewami, które okrywały żółte, pomarańczowe,
czerwone i brązowe liście. Z podziwem i uśmiechem obserwowałam ten mały cud
natury. Kiedy popatrzyłam na Patryka, on uśmiechał się z zadowoleniem na
twarzy. Widział, że mnie zaskoczył i była to dla niego spora satysfakcja.
– Tu jest pięknie – powiedziałam w końcu, kiedy
zaczęliśmy zbliżać się do jeziora, a dokładnie do ładnego, drewnianego domku.
Stał przy plaży, od której odchodził pomost w kształcie litery T. – To jest ta niespodzianka?
– zapytałam, chociaż byłam pewna odpowiedzi.
– Cieszę się, że ci się podoba – powiedział Patryk,
zatrzymując się blisko domku, do którego wyraźnie zmierzaliśmy. Zgasił silnik,
wyjął kluczyki i wysiadł. Nie potrzebowałam zaproszenia, żeby też wyrwać się z
pasów i wyskoczyć z samochodu. Stałam wpatrzona w piękno krajobrazu, kiedy
Patryk wyciągał jakieś rzeczy z bagażnika.
– Może chcesz zobaczyć, jak wygląda domek od środka?
– zapytał.
Nie odpowiedziałam, po prostu poszłam za nim, a on
przepuścił mnie w drzwiach. Wnętrze domku kojarzyło mi się z Kamilem. Drewniane
ściany i podłoga, wszędzie pełno antycznych, ale zadbanych mebli. Wszystko było
zdobione starymi albo imitującymi stare wzorami. Mieliśmy spędzić w tym domku
dwa dni, tak przynajmniej przewidywał plan mojego faceta. Dowiedziałam się, że
dom i kawałek ziemi należą do Kamila. Nie mogłam długo usiedzieć na miejscu,
dlatego założyłam wygodniejsze buty, które zawsze nosiłam w torebce i
wyciągnęłam Patryka na spacer wokół jeziora, bo twierdził, że dokładnie zna
drogę. Zajęło nam to dużo czasu, ale było wyjątkowo miło. Żartowaliśmy,
rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, przytulaliśmy, całowaliśmy. Byłam mu
wdzięczna za tak niesamowitą niespodziankę odrywającą mnie od rzeczywistości.
Kiedy wracaliśmy, piękna pogoda, która towarzyszyła
nam wcześniej diametralnie się zmieniła. Mieliśmy jeszcze spory kawałek do
domku, kiedy zaczęło padać. Chociaż widzieliśmy domek, zanim udało nam się do
niego dobiec, minęło kilka minut, a my byliśmy całkiem mokrzy. Patryk biegł,
trzymając mnie za rękę, a ja i tak byłam już tak mokra, że było mi to obojętne.
Zaczęłam się śmiać i pociągnęłam go za rękę, żeby się zatrzymał. Odwrócił się
do mnie twarzą z zaskoczoną miną, a po nosie spływała mu kropelka deszczu.
Niesamowicie podniecała mnie jego całkiem mokra, czarna koszulka, która
przykleiła się do ładnie wyrzeźbionego brzucha. Teraz miałam ochotę tylko na
niego, deszcz potęgował to pragnienie. Położyłam swoje dłonie na jego klatce i
stanęłam na palcach. Musnęłam jego usta, a on odpowiedział na to namiętnym,
stanowczym pocałunkiem. Poczułam jego ciepłe ręce na moich mokrych placach, a
pocałunek stawał się coraz bardziej natarczywy. Zaplątałam ręce wokół jego
szyi, a później oplątałam go nad miednicą nogami. Pragnęłam go. Deszcze padał
coraz bardziej, a wokół nas bardzo mokra ziemia stawała się błotem. Moje myśli
wariowały, liczył się tylko Patryk i moje podniecenie. Zagryzłam jego dolną
wargę, a później, wsuwając dłonie w jego bardzo mokre włosy odsunęłam od niego
lekko twarz. Trzymał mnie za pupę tak, żebym się nie zsunęła. Patrzyłam mu w
oczy, uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój uśmiech. Przejechałam najpierw
nosem, a później językiem po jego mokrej szyi. Czułam, jak zadrżał, a później
pocałował mnie w ramię i zaczął przesuwać się ustami w górę w stronę ucha.
Odchyliłam głowę i pozwoliłam mu się całować. Byłam pewna, że cała ta sytuacja
zakończy się upragnionym seksem. Patryk przestał mnie całować, po szyi.
– Jestem twoja – wyszeptałam mu do ucha, a później
objęłam go za szyje.
Deszcz trochę zelżał, a on postawił mnie na ziemi i
złapał za dłoń, prowadząc w stronę domku. Moje emocje nie opadały, nadal byłam
na niego niesamowicie napalona. Weszliśmy do domu, Patryk zamknął drzwi, a ja,
stojąc od niego zaledwie krok, zdjęłam z niego koszulkę, a później zaczęłam
całować go po szyi, zjeżdżałam coraz niżej. Kiedy dojechałam do sutka zaczęłam
okrążać go językiem. Po mokrej skórze Patryka łatwo zsuwałam się coraz niżej,
jednak kiedy dojechałam do pępka, złapał mnie za dłonie i podniósł do góry.
Popatrzył mi w oczy.
– Nie tak szybko, maleńka – powiedział. – Mamy
jeszcze czas na seks.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Kiedy zobaczył
jak powiększyły się moje oczy i bardzo zadziwiona patrzyłam na niego,
uśmiechnął się tylko.
– Zdejmijmy z siebie te mokre ubrania, bo jak
będziesz chora, będę miał wyrzuty sumienia – dodał. Pocałował mnie w policzek i
podszedł do torby.
Stałam w tym samym miejscu, nie mogąc uwierzyć w to,
co się stało. Zapowiadało się na coś innego, a zakończenie mnie zawiodło.
Podszedł do mnie i wręczył mi swoją suchą koszulę i ręcznik. Stałam jak wryta,
a kiedy wreszcie powróciłam myślami na ziemię, wzięłam od niego rzeczy, swoją
torebkę z drewnianego stolika i wyszłam do łazienki. Nie docierało do mnie to,
co się stało i dlaczego tak się stało. Nie pierwszy raz Patryk odmawiał mi
seksu, ale teraz byłam naprawdę niesamowicie pewna, że to będzie ten moment.
Odłożyłam suche rzeczy i nadal mokra usiadłam na
podłodze. W szoku wybrałam numer do Dominiki. Próbowałam raz, później drugi,
piąty. Po szóstym nieodebranym połączeniu zrezygnowałam. Posiedziałam jeszcze
chwilę, a kiedy emocje odpłynęły, wstałam z zimnej, szarej podłogi. Wzięłam
szybki, gorący prysznic, a później przebrałam się w suche rzeczy. Zrobiłam
nowy, delikatny makijaż i uczesałam jeszcze mokre włosy. Wtedy zadzwonił
telefon, to była Dominika. Przepraszała mnie, że nie odebrała, ale była z
Kamilem na drinku, a telefon miała wyciszony. Mówiła, że nie czuła wibracji.
Dało się słyszeć, że jest rozkojarzona, nieobecna, jakby trochę zmieszana.
Zapytałam czy coś się stało, ale mimo iż słyszałam, że kłamie i kręci, że nie,
jakoś nie miałam ochoty dociekać, co się wydarzyło. Powiedziałam jej o tym,
gdzie jestem z Patrykiem, ale nie miałam już ochoty opowiadać, co się stało jakąś
chwilę wcześniej. Dlatego szybko ją zbyłam i wróciłam do Patryka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz