czwartek, 21 marca 2013

Część 3 - Rozdział 4

Patryk (Tychon)
Rozdział 4
Ja ją dogonię!

– Nie no po prostu. ja ją dziś roztrzaskam! – krzyknąłem sam do siebie, wsiadając do samochodu. Uderzyłem z całej siły w kierownicę, a ból ręki sprawił, że się opamiętałem i zrozumiałem, że nie chcę jej skrzywdzić. Była moją dziewczyną i kochałem ją nad życie, jednak tym wybrykiem przesadziła jeszcze bardziej niż poprzednim, na dodatek to stało się tak pod rząd.
Zawsze myślałem, że potrafię być opanowany w każdej sytuacji, jednak w tej nie umiałem być taki od razu i dużo wysiłku mnie kosztowało, by w sobie taką postawę na powrót przywołać.
Wszedłem do bramy już całkiem na zimno, zachowywałem się jak zawsze, gdy wracałem z pracy lub z innego miejsca. Na klatce odpowiedziałem jednemu z dzieciaków sąsiadów dzień dobry, po czym wreszcie znalazłem się w domu. Wszedłem do kuchni, ujrzałem moją dziewczynę z Kamilem, pijących herbatkę i rozmawiających o jakiś duperelach i na powrót poczułem, że ogarnia mnie fala wściekłości. Usiadłem na jednym z krzeseł.
– I jak tam w pracy? Co się takiego działo, że cię tak pilnie wezwali dziś dwa razy? – zapytał Kamil, jak gdyby nigdy nic.
– A skąd wiesz, że dwa razy? – zapytałem.

– No bo teraz to powiedziałeś, a o wcześniejszym Maja mi powiedziała.
Spojrzałem na Majkę, która wydawała się dumna z siebie i jakby szczęśliwsza niż jeszcze przed godziną. Opierała się o zabrudzoną ścianę, która potrzebowała odmalowania i piłowała paznokcie.
– Aha, no to wszystko jasne – stwierdziłem.
– Napiłbyś się herbatki, kawki lub czegoś? – zapytał Kamil, jak to zwykle miał w zwyczaju, gdy któryś z nas, ja lub Aleks wracał z pracy.
– Z chęcią, może być kawa. Majka wstań i zrób, proszę. – Skierowałem wzrok w jej kierunku, a ona spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
– Dlaczego ja? – zapytała.
– A dlaczego nie? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
– To nie fair, moje pytanie było pierwsze. – Udała zbulwersowaną.
– Dlatego, że cię o to proszę – odpowiedziałem.
– Mogę odmówić? – zapytała, a Kamil spojrzał na nas jakbyśmy byli z innej planety.
– Naturalnie, że możesz, tylko wiedz, że ja też wtedy nie spełnię każdej twojej prośby i zacznę również odmawiać – odpowiedziałem.
– To ja już ci lepiej zrobię tę kawę – odparła i ruszyła w stronę kuchenki gazowej i odpaliła ją, a następnie położyła na rozpalonym palniku czajnik.
– Boże, ona nas spali! – wykrzyknął Kamil – Czemu ty, kobieto, kładziesz pusty czajnik na ogień? – Wstał by naprawić jej błąd.
– Zamknij się, nie jesteś lepszy – powiedziała, uderzając go ścierką w żartach.
– Oj spróbuj tylko jeszcze raz – wygrażał jej Kamil jedną ręką, a drugą ściskał jej nadgarstki.
– To co mi zrobisz? – zapytała zadziornie.
– Nie wiem potrafię na przykład łaskotać! – wykrzyknął Kamil i przymierzał się do tego, co wykrzyczał.
– Dość tego! – przerwałem im mega fajną zabawę. – Majka, proszę cię, abyś poszła do pokoju, ja tam zaraz przyjdę, poczekam tylko na tę kawę.
– Patryk daj spokój, nie bądź zazdrosny – powiedział Kamil i klepnął mnie w plecy.
– Nie o zazdrość tu chodzi. – Byłem w pełni poważny, więc Kamil odpuścił i usiadł naprzeciwko mnie tak, jak siedział wcześniej. – A ty nie słyszałaś co powiedziałem, czy po prostu chcesz mi dziś jeszcze bardziej zadziałać na nerwy? – zwróciłem się do Majki w sposób spokojny i opanowany.
– Patryk, ale co ja ci zrobiłam, przecież jak wychodziłeś było wszystko dobrze. – Zrobiła smutną minkę.
– Nie wiesz, co zrobiłaś? No to ja ci wyjaśnię. Choć ze mną do pokoju. – Wykonałem gest zapraszający. – Tę kawę wypiję kiedy indziej – zwróciłem się do Kamila.
Znaleźliśmy się w zaciszu czterech ścian mojej sypialni. Spojrzałem na kobietę, którą naprawdę kochałem, ale z którą, musiałem to przyznać sam przed sobą ,nie dawałem sobie rady. Była kobietą, która broiła na każdym kroku, gdzie się tylko nie ruszyła, a ja nie mogłem jej na to pozwolić, gdyż robiła to za każdym razem na większą skalę.
– Wypakuj wszystkie walizki, każdą rzecz wyjmujesz z osobna, rozkładasz, na powrót składasz i odkładać na bok – wydałem krótkie i proste do wykonania polecenia, a ona patrzyła na mnie, jakbym się z choinki urwał.
– Po co? – zapytała.
– Jak ci za moment wytłumaczę po co, to ci tyłek na pół pęknie, bo już nie wiem jak mam na ciebie wpłynąć.  Chociaż nie do końca, w sumie to wiem jak to zrobić, bo skoro dzisiejsze lanie nie wystarczyło i nadal twoje głupie i durnowate pomysły znalazły ujście i wcieliłaś je w życie to może po prostu kolejne porządne manto załatwi sprawę. Rób, co mówię.
Majka stała jednak wciąż w tym samym miejscu i nie przesunęła się nawet o centymetr, co dało mi jasno do zrozumienia, że wie o co chodzi, bo jakby nie wiedziała to broniłaby swoich racji i dyskutowała, ale zrobiłaby to, co kazałem tylko po to, by udowodnić mi brak moich racji.
– Dobrze w takim razie sam to zrobię. – Wykonałem krok w kierunku walizek Majki, nachyliłem się do jednej z nich i począłem rozpinać najmniejszą z kieszeni. Chwyciła mnie za rękę, po czym brutalnie i agresywnie odepchnęła od swojej wartości.
– Nie będziesz mnie sprawdzał! Nie jestem u ciebie na komisariacie! – krzyknęła.
– A ty nie będziesz mi się stawiała i zachowywała się w taki sposób – mówiłem nad wyraz spokojnie, po raz kolejny wykonałem próbę rozpięcia kieszeni walizki i tym razem owa próba zakończyła się fiaskiem. Majka po raz kolejny wyskoczyła do mnie z łapami, tym razem jednak byłem na to gotowy i powstrzymałem ją w odpowiednim momencie, zaciskając  jej swoje dłonie na nadgarstkach, na tyle mocno, że mimowolnie ugięła kolana. – Nigdy więcej tego nie próbuj, bo uwierz, że ci przyleje i nie zrobię tego ani z złości, ani w sposób agresywny, a spokojnie, rzeczowo i dokładnie – powiedziałem w pełni opanowany. – Ja nie zachowuję się w stosunku do ciebie agresywnie, wiec oczekuję od ciebie tego samego. Czy jest to jasne? – zapytałem.
– Tak – odpowiedziała przez łzy. – Puścisz, bo boli? – zapytała i spojrzała na swoje nadgarstki.
Zdziwiło mnie nieco, że ją to boli, mogła odczuwać pewien dyskomfort, bądź ograniczenie ruchów, ale nie ból, bo mój uścisk znacznie zmalał od pierwszego chwytu.
– A będziesz trzymała rączki przy sobie? – zapytałem.
– Tak – odpowiedziała.
– To w takim razie dobrze – odparłem i przestałem krępować jej ręce w ścisku swoich dłoni, które proporcjonalnie były niemal dwa razy większe niż jej. – Teraz ochłoń i się nieco opanuj. Co jest w tej walizce? – zapytałem.
– Nic, moje ubrania – odpowiedziała.
– No to je wyjmę – zaproponowałem i zrobiłem krok w stronę wspomnianej walizki.
– Nie!!! – krzyknęła Majka i już ruszyła by mnie powstrzymać.
– Czyli jednak to nie ubrania, tak? – zapytałem wciąż tym samym spokojnym tonem.
– Chcesz to sobie mnie sprawdzaj, skoro mi nie ufasz! Skoro masz mnie traktować jak więźnia i przestępcę to wolę mieszkać na dworcu niż u ciebie! – wykrzyknęła, wyszła z mojego pokoju i trzasnęła drzwiami na tyle mocno, że szyba, jaka się w nich znajdowała posypała się w drobny mak. Nie zastanawiając się długo, ruszyłem za nią, jednak ona zdążyła już wyjść na klatkę.
– Ja ją dogonię! – rzucił Kamil, wciągając szybkimi ruchami adidasy i chwyciwszy za kurtkę skórzaną wybiegł za moją dziewczyną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz