Patryk (Tychon)
Rozdział 4
Ja ją dogonię!
– Nie no po prostu. ja ją dziś roztrzaskam! –
krzyknąłem sam do siebie, wsiadając do samochodu. Uderzyłem z całej siły w
kierownicę, a ból ręki sprawił, że się opamiętałem i zrozumiałem, że nie chcę
jej skrzywdzić. Była moją dziewczyną i kochałem ją nad życie, jednak tym
wybrykiem przesadziła jeszcze bardziej niż poprzednim, na dodatek to stało się
tak pod rząd.
Zawsze myślałem, że potrafię być opanowany w każdej
sytuacji, jednak w tej nie umiałem być taki od razu i dużo wysiłku mnie
kosztowało, by w sobie taką postawę na powrót przywołać.
Wszedłem do bramy już całkiem na zimno, zachowywałem
się jak zawsze, gdy wracałem z pracy lub z innego miejsca. Na klatce
odpowiedziałem jednemu z dzieciaków sąsiadów dzień dobry, po czym wreszcie
znalazłem się w domu. Wszedłem do kuchni, ujrzałem moją dziewczynę z Kamilem,
pijących herbatkę i rozmawiających o jakiś duperelach i na powrót poczułem, że
ogarnia mnie fala wściekłości. Usiadłem na jednym z krzeseł.
– I jak tam w pracy? Co się takiego działo, że cię
tak pilnie wezwali dziś dwa razy? – zapytał Kamil, jak gdyby nigdy nic.
– A skąd wiesz, że dwa razy? – zapytałem.
– No bo teraz to powiedziałeś, a o wcześniejszym
Maja mi powiedziała.
Spojrzałem na Majkę, która wydawała się dumna z
siebie i jakby szczęśliwsza niż jeszcze przed godziną. Opierała się o
zabrudzoną ścianę, która potrzebowała odmalowania i piłowała paznokcie.
– Aha, no to wszystko jasne – stwierdziłem.
– Napiłbyś się herbatki, kawki lub czegoś? – zapytał
Kamil, jak to zwykle miał w zwyczaju, gdy któryś z nas, ja lub Aleks wracał z
pracy.
– Z chęcią, może być kawa. Majka wstań i zrób,
proszę. – Skierowałem wzrok w jej kierunku, a ona spojrzała na mnie zdziwionym
wzrokiem.
– Dlaczego ja? – zapytała.
– A dlaczego nie? – odpowiedziałem pytaniem na
pytanie.
– To nie fair, moje pytanie było pierwsze. – Udała
zbulwersowaną.
– Dlatego, że cię o to proszę – odpowiedziałem.
– Mogę odmówić? – zapytała, a Kamil spojrzał na nas
jakbyśmy byli z innej planety.
– Naturalnie, że możesz, tylko wiedz, że ja też
wtedy nie spełnię każdej twojej prośby i zacznę również odmawiać –
odpowiedziałem.
– To ja już ci lepiej zrobię tę kawę – odparła i
ruszyła w stronę kuchenki gazowej i odpaliła ją, a następnie położyła na
rozpalonym palniku czajnik.
– Boże, ona nas spali! – wykrzyknął Kamil – Czemu
ty, kobieto, kładziesz pusty czajnik na ogień? – Wstał by naprawić jej błąd.
– Zamknij się, nie jesteś lepszy – powiedziała,
uderzając go ścierką w żartach.
– Oj spróbuj tylko jeszcze raz – wygrażał jej Kamil
jedną ręką, a drugą ściskał jej nadgarstki.
– To co mi zrobisz? – zapytała zadziornie.
– Nie wiem potrafię na przykład łaskotać! –
wykrzyknął Kamil i przymierzał się do tego, co wykrzyczał.
– Dość tego! – przerwałem im mega fajną zabawę. –
Majka, proszę cię, abyś poszła do pokoju, ja tam zaraz przyjdę, poczekam tylko
na tę kawę.
– Patryk daj spokój, nie bądź zazdrosny – powiedział
Kamil i klepnął mnie w plecy.
– Nie o zazdrość tu chodzi. – Byłem w pełni poważny,
więc Kamil odpuścił i usiadł naprzeciwko mnie tak, jak siedział wcześniej. – A
ty nie słyszałaś co powiedziałem, czy po prostu chcesz mi dziś jeszcze bardziej
zadziałać na nerwy? – zwróciłem się do Majki w sposób spokojny i opanowany.
– Patryk, ale co ja ci zrobiłam, przecież jak
wychodziłeś było wszystko dobrze. – Zrobiła smutną minkę.
– Nie wiesz, co zrobiłaś? No to ja ci wyjaśnię. Choć
ze mną do pokoju. – Wykonałem gest zapraszający. – Tę kawę wypiję kiedy indziej
– zwróciłem się do Kamila.
Znaleźliśmy się w zaciszu czterech ścian mojej
sypialni. Spojrzałem na kobietę, którą naprawdę kochałem, ale z którą, musiałem
to przyznać sam przed sobą ,nie dawałem sobie rady. Była kobietą, która broiła
na każdym kroku, gdzie się tylko nie ruszyła, a ja nie mogłem jej na to
pozwolić, gdyż robiła to za każdym razem na większą skalę.
– Wypakuj wszystkie walizki, każdą rzecz wyjmujesz z
osobna, rozkładasz, na powrót składasz i odkładać na bok – wydałem krótkie i
proste do wykonania polecenia, a ona patrzyła na mnie, jakbym się z choinki
urwał.
– Po co? – zapytała.
– Jak ci za moment wytłumaczę po co, to ci tyłek na
pół pęknie, bo już nie wiem jak mam na ciebie wpłynąć. Chociaż nie do końca, w sumie to wiem jak to
zrobić, bo skoro dzisiejsze lanie nie wystarczyło i nadal twoje głupie i
durnowate pomysły znalazły ujście i wcieliłaś je w życie to może po prostu
kolejne porządne manto załatwi sprawę. Rób, co mówię.
Majka stała jednak wciąż w tym samym miejscu i nie
przesunęła się nawet o centymetr, co dało mi jasno do zrozumienia, że wie o co
chodzi, bo jakby nie wiedziała to broniłaby swoich racji i dyskutowała, ale
zrobiłaby to, co kazałem tylko po to, by udowodnić mi brak moich racji.
– Dobrze w takim razie sam to zrobię. – Wykonałem
krok w kierunku walizek Majki, nachyliłem się do jednej z nich i począłem
rozpinać najmniejszą z kieszeni. Chwyciła mnie za rękę, po czym brutalnie i
agresywnie odepchnęła od swojej wartości.
– Nie będziesz mnie sprawdzał! Nie jestem u ciebie
na komisariacie! – krzyknęła.
– A ty nie będziesz mi się stawiała i zachowywała
się w taki sposób – mówiłem nad wyraz spokojnie, po raz kolejny wykonałem próbę
rozpięcia kieszeni walizki i tym razem owa próba zakończyła się fiaskiem. Majka
po raz kolejny wyskoczyła do mnie z łapami, tym razem jednak byłem na to gotowy
i powstrzymałem ją w odpowiednim momencie, zaciskając jej swoje dłonie na nadgarstkach, na tyle
mocno, że mimowolnie ugięła kolana. – Nigdy więcej tego nie próbuj, bo uwierz,
że ci przyleje i nie zrobię tego ani z złości, ani w sposób agresywny, a
spokojnie, rzeczowo i dokładnie – powiedziałem w pełni opanowany. – Ja nie
zachowuję się w stosunku do ciebie agresywnie, wiec oczekuję od ciebie tego
samego. Czy jest to jasne? – zapytałem.
– Tak – odpowiedziała przez łzy. – Puścisz, bo boli?
– zapytała i spojrzała na swoje nadgarstki.
Zdziwiło mnie nieco, że ją to boli, mogła odczuwać
pewien dyskomfort, bądź ograniczenie ruchów, ale nie ból, bo mój uścisk
znacznie zmalał od pierwszego chwytu.
– A będziesz trzymała rączki przy sobie? –
zapytałem.
– Tak – odpowiedziała.
– To w takim razie dobrze – odparłem i przestałem
krępować jej ręce w ścisku swoich dłoni, które proporcjonalnie były niemal dwa
razy większe niż jej. – Teraz ochłoń i się nieco opanuj. Co jest w tej walizce?
– zapytałem.
– Nic, moje ubrania – odpowiedziała.
– No to je wyjmę – zaproponowałem i zrobiłem krok w
stronę wspomnianej walizki.
– Nie!!! – krzyknęła Majka i już ruszyła by mnie
powstrzymać.
– Czyli jednak to nie ubrania, tak? – zapytałem
wciąż tym samym spokojnym tonem.
– Chcesz to sobie mnie sprawdzaj, skoro mi nie
ufasz! Skoro masz mnie traktować jak więźnia i przestępcę to wolę mieszkać na
dworcu niż u ciebie! – wykrzyknęła, wyszła z mojego pokoju i trzasnęła drzwiami
na tyle mocno, że szyba, jaka się w nich znajdowała posypała się w drobny mak.
Nie zastanawiając się długo, ruszyłem za nią, jednak ona zdążyła już wyjść na
klatkę.
– Ja ją dogonię! – rzucił Kamil, wciągając szybkimi
ruchami adidasy i chwyciwszy za kurtkę skórzaną wybiegł za moją dziewczyną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz