środa, 6 marca 2013

Część 1 - Rozdział 4

Majka (Amelka)
Rozdział 4 (Fragment)
Wygrałam!
Bolało. Miałam ochotę krzyczeć, ale jeszcze bardziej miałam ochotę uderzyć go w twarz tak, żeby odbić mu całą dłoń. Problem jednak leżał w tym, że nie mogłam się podnieść. Jego silna dłoń spoczywała na moich plecach i przyciskała mnie do maski unieruchamiając. Nie rozumiałam o co mu chodzi. Przecież powinien mi współczuć, pocieszać, spełnić każde moje życzenie. Musiałam się jakoś bronić. Nie miałam, jak go uderzyć czy odepchnąć więc zaczęłam na niego krzyczeć:
– Ktoś zamyka mnie w samochodzie, robi mi krzywdę, a ty mnie bijesz? Debilu! Zostaw mnie w spokoju, to boli rozumiesz?! – Byłam pewna, że to niemożliwe, żeby się domyślił. Kolejny mocny pas opadł na moją obitą już pupę, a on odpowiedział tylko lekko zdenerwowanym i pogardliwym tonem:
– Sama się zamknęłaś. I jesteś skończoną idiotką, jeśli bym nie przyjechał, to byś się tam udusiła.
Kolejny raz. Odczułam ból, jednak trochę lżejszy niż kilka pierwszych pasów. Spanikowałam, to przecież nie było możliwe żeby się domyślił, bo niby jak?! Próbowałam grać dalej, kolejne razy sypały się na moją bardzo piekącą pupę.

– Co ty pieprzysz?! – głos łamał mi się mimo woli. Nie byłam już taka pewna genialności mojego planu, nie poddawałam się jednak. – Po co miałabym to zrobić? Przestań, kurwa, bo to boli! Ała! – Każde przekleństwo powodowało mocniejsze uderzenie.
Kolejne uderzenie i jego głos spowodowały, że przestałam grać:
– Ślady na piasku są tylko moje i twoje. Ślady opon należą tylko do twojego samochodu. 
Mój genialny plan zakończył się fiaskiem. Przez myśl przeszło mi nawet, że mogłabym go przeprosić, ale bardzo szybko wyrzuciłam to z głowy. Kolejny pas spowodował, że pragnęłam tylko żeby przestał mnie już bić.
– Przestań, to boli! – To nie była prośba, raczej rozkaz. Spadły jeszcze cztery mocne uderzenia. W końcu jednak przestał, byłam zła, poniżył mnie. Podniósł dłoń z moich pleców, wtedy miałam zamiar go uderzyć, ale złapał mnie za nadgarstek i poprowadził do tylnych drzwi. Otworzył je i wepchnął mnie do środka. Wściekłość jeszcze bardziej we mnie wezbrała. Kiedy tylko wsiadł do samochodu, zajmując miejsce kierowcy, zaczęłam na niego krzyczeć:
– Co ty sobie wyobrażasz, co? Niby kim ty jesteś, że możesz mnie tak traktować, co? Jesteś nikim! Mój ojciec cię za to rozpierdoli, idioto! – Nie przemyślałam tego, ból pośladków, złość i frustracja spowodowana wstydem krzyczały zamiast mnie.
– Miałem rację, na taką jak ty nawet pasek nic nie zaradzi. A kim jest twój tatulek, królem czy panem Bogiem? – Odpalił samochód. Był spokojny, niewzruszony moim krzykiem i emocjami, a jego uszczypliwa odpowiedź zadziałała na mnie jak płachta na rozjuszonego byka.
– Kimś ważniejszym niż taki frajer jak ty! Nie przepuszczę ci tego! Spierdalaj z tego samochodu, co ty sobie, kurwa, wyobrażasz, co? – Czułam, że od tego krzyku zaczyna boleć mnie gardło, ale chciałam zrobić mu przykrość, poniżyć go. Każda metoda była dobra, dlatego nie ustępowałam, przecież to, jak mnie potraktował było poniżające.
– Mniej niż ty. A teraz zamknij się, bo wrócisz na maskę. Pojedziemy do tego twojego tatusia, zobaczymy, co o tym myśli.
To co na tym blogu do tej pory wrzucone, jest tylko fragmentem powieści Przepustka dla szczęścia, którą pisze kilkunastu  autorów.
Część 1 pt Pierwsze kroki do pobrania tutaj: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz